Przyciąga ich zwłaszcza Skansen, który w 2016 r. odwiedziło ponad 150 tys. osób (dla porównania: w 2000 r. - 65 tys.). Oprócz MBL, za Sanem położonych jest kilka ogrodów działkowych i tereny rekreacyjne, a także szlaki turystyczne w Górach Słonnych. Jednym słowem, ruch na moście trwa bezustannie. Odbywa się wahadłowo: w jedną stronę auta jadą, te z przeciwnego kierunku czekają.
- Denerwuje mnie to - mówi mieszkanka powiatu sanockiego. - Wolałabym jechać od razu.
Inna osoba była świadkiem sytuacji, gdy starsza kobieta na rowerze pedałowała wolno i z wysiłkiem, a za nią utworzył się korek pięciu aut, jadących ok. 10 kilometrów na godzinę. Nie mogły jej wyprzedzić, bo z przeciwnej strony jechali rowerzyści.
Dla pieszych przewidziane są dwa jednokierunkowe przejścia po bokach jezdni, na których muszą iść gęsiego. Krocząc po cienkich drewnianych deskach bezpośrednio nad lustrem wody, wiele osób ma duszę na ramieniu. Jeśli pieszy mają ze sobą dziecko w wózku lub na rowerku, muszą korzystać z jezdni, przemykając między autami, tuż za ich rurami wydechowymi. Podobnie osoby niepełnosprawne, na wózkach inwalidzkich. Nie jest to ani bezpieczne, ani zdrowe.
Most słychać z daleka. Dudnią płyty jezdni, zwłaszcza gdy przejeżdża po nich autobus. Na hałas skarżą się mieszkańcy sąsiednich domów i goście z pobliskiego hotelu czy domków kempingowych.
Więcej w 35 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka