Do rozmów technicznych zostało zaproszonych kilkanaście podmiotów. Wnioski o dopuszczenie do postępowania złożyło dziewięć. Ofertę ostatecznie złożyły trzy. Z tych trzech po kontroli Urzędu ds. Zamówień Publicznych wybrano jedną. To oferta konsorcjum Ursus Bus .
Autosan złożył w wartym ponad 2 mld zł konkursie na projekt polskiego autobusu elektrycznego ofertę pełną omyłek. Zamawiający, czyli Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, je znalazł i – za zgodą Autosanu – poprawił, ale takie postępowanie zakwestionował prezes Urzędu Zamówień Publicznych. UZP nie przyjął też wyjaśnień Politechniki Śląskiej w sprawie cen wyposażenia dodatkowego, których w ofercie zabrakło. W efekcie w konkursie został tylko Ursus Bus.
Choć już w grudniu wybrano trzy firmy, które miały zaprojektować (a docelowo zbudować) polski autobus elektryczny, okazało się, że niektórzy cieszyli się przedwcześnie. Choć NCBR wybrał konsorcja Ursus Busa, Autosanu i Politechniki Śląskiej, przetarg wart w sumie ponad 2 mld zł skontrolował prezes Urzędu Zamówień Publicznych. W efekcie akademicy i producent z Sanoka zostali odrzuceni.
Konsorcjum pod kierownictwem Autosanu złożyło ofertę, z którą już na pierwszy rzut oka było coś nie tak. Sumy żądane przez producenta za realizację pierwszej i drugiej (z trzech) fazy badawczo-rozwojowej, a także za poszczególne modele autobusów (10–metrowy, 12–metrowy i 18–metrowy) przekraczały limity zapisane w SIWZ przez zamawiającego. W przypadku cen za pojazdy, przekraczały je znacznie. Np. autobus przegubowy, który NCBR wyceniło maksymalnie na blisko 3,5 mln zł brutto, Autosan chciał zbudować za 5,5 mln zł brutto. Ale – niespodziewanie – cena za całość realizacji kontraktu (czyli za I, II i III fazę B+R plus za wszystkie 1082 autobusy) mieściła się w limicie SIWZ – 3 119 956 500 mln zł brutto.
Jak tłumaczy NCBR, zamawiający zwrócił Autosanowi uwagę na niespójność liczb w ofercie, na co producent z Sanoka odpowiedział, że to kwota sumaryczna jest prawidłowa, a kwoty cząstkowe – błędne. Innymi słowy, z siedmiu kluczowych kwot w ofercie Autosan pomylił się… w pięciu. Poprawnie podał tylko cenę za III fazę B+R i za całość realizacji zamówienia.
„Wobec powyższych wyjaśnień Zmawiający poinformował Konsorcjum Autosan o stwierdzeniu w treści oferty oczywistych omyłek polegających na niezgodności oferty z SIWZ niepowodujących istotnych zmian w ofercie oraz poprawił ceny (…) Jednocześnie zamawiający zwrócił się do Konsorcjum Autosan z prośbą o wyrażenie zgody na poprawienie omyłek w ofercie i tą zgodę uzyskał. Zamawiający stał na stanowisku, że w ofercie Konsorcjum Autosan doszło do omyłki przy podanych cenach. Zamawiający zakwalifikował ją jako „inną omyłkę” w rozumieniu art. 87 ust. 2 pkt 3 ustawy PZP.” – odpowiedziało na pytania o postepowanie biuro prasowe NCBR dla transport publiczny.pl
Przepisy regulujące zamówienia publiczne pozwalają na uniknięcie kłopotów związanych z oczywistymi omyłkami w ofertach. To rozsądne. Chodzi o to, by brak przecinka, albo w oczywisty sposób źle dodane liczby nie spowodowały, że komuś przepadnie przetarg wart wiele milionów, albo że zamawiający nie będzie mógł wybrać najkorzystniejszej oferty. Prawo nakłada zresztą na zamawiającego obowiązek ustalenia, czy w ofercie nie ma pomyłek nadających się do poprawki. Przepis jest jednak stosowany bardzo ostrożnie, bo zamawiający może się łatwo narazić na zarzuty o stronniczość.
W przypadku rządowych autobusów NCBR uznało za oczywistą omyłkę, nadającą się do poprawienia, ceny autobusów przekraczające budżet o kilkadziesiąt procent. Prezes Urzędu Zamówień Publicznych się z tym nie zgodził.
Urząd kontrolny stwierdził, że w ofercie Autosanu rzeczywiście doszło do omyłki (siłą rzeczy – w końcu liczby się nie zgadzały), ale nie w cenach za badania i rozwój oraz za autobusy, ale w ostatecznej sumie zamówienia. Skoro zamawiający za tyle zaoferował pojazdy, to niech teraz poprawnie zostaną dodane. NCBR z taką interpretacją się nie zgodziło, ale KIO, uchwałą z 5 lutego, przyznała rację prezesowi UZP.
W efekcie NCBR policzyło ofertę Autosanu jeszcze raz i po tych zabiegach opiewała ona na cena netto 4 227 392 600 zł netto czyli 5 199 692 898 zł brutto. A ponieważ znacznie przekroczyła budżet jaki założyło Centrum – została unieważniona.
Odrzucone podmioty mogą się również odwołać do Krajowej Izby Odwoławczej. W przypadku odwołania postępowanie przetargowe zostaje wstrzymane. Czy Autosan się odwoła? Tego nie wiemy.
Jarosław Kaczyński podczas spotkania w Sanoku przed II turą wyborów zapowiadał świetlaną przyszłość Autosanu i przejęcie przez PGE ale nic takiego się nie wydarzyło. Co dalej czeka Autosan? Pozostają pytania i nadzieje, że jeszcze kiedyś będziemy dumni z faktu, że nasze sanockie autobusy można spotkać w całej Polsce.
Źródło: Transport publiczny.pl