Psie odchody rażą w oczy tych, którzy chcieliby, aby ich miasto było czyste i zadbane.
- Beztroska ludzi, którzy nie myślą o innych - tak właścicieli czworonogów podsumowuje Wiktoria, mama trójki dzieci. - Wychodzą z pieskiem na spacery, ale nie czują się odpowiedzialni za to, żeby po swoim pupilu posprzątać. Nieraz moje dzieci przychodzą do mieszkania w wybrudzonych w psich odchodach butach, bo komuś nie chce się zgiąć i posprzątać po swoim piesku. Później takie buty muszą myć rodzice.
- Wychodzenie z psem i niesprzątanie po swoim pupilku to brak kultury - dodaje Daniel, mieszkaniec Sanoka. - To tak, jakby przyjść do kogoś do domu i załatwić swoją potrzebę fizjologiczną na środku pokoju.
Burmistrz Tadeusz Pióro deklaruje, że jak tylko pozwolą na to warunki atmosferyczne, urząd przystąpi do usuwania z ulic i placów miejskich zanieczyszczeń pozostałych po zimie, w tym również psich odchodów.
- Szereg prac z tym związanych zostało już wykonanych w pierwszym tygodniu marca, jednak w kontynuacji prac nie pozwolił nawrót zimy - czytamy w odpowiedzi włodarza, przysłanej do naszej redakcji.
W 2017 roku w Sanoku było około stu psów, za których właściciele zapłacili podatek w wysokości 60 zł rocznie za jednego czworonoga. Pieniądze wpłynęły na konto urzędu i zostały przeznaczone na zadania własne gminy.
- W ubiegłym roku wpływy w budżecie z tego tytułu były niewielkie, bo tylko 5 820 zł i są niewspółmierne z wydatkami na sprzątanie - dodaje burmistrz.
Podatek od psa reguluje uchwała Rady Miasta Sanoka z 13 listopada 2012 roku. Pobiera się go z góry bez wezwania, do 31 marca każdego roku lub w ciągu jednego miesiąca od dnia powstania obowiązku podatkowego. Na inkasentów wyznaczono Sanockie Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej w Sanoku, spółdzielnie mieszkaniowe oraz zakłady weterynaryjne działające w Sanoku. Pieniądze można też wpłacać w kasie sanockiego urzędu miasta. 10 procent pobranej opłaty jest przeznaczane dla inkasentów.