Zdanie odrębne: Polska i świat

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: pixabay

Zdanie odrębne: Polska i świat - Zdjęcie główne

foto pixabay

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Warto przeczytać Może najpierw o świecie, choć jako kraj mamy tendencję być jego pępkiem… Świat żyje mistrzostwami piłki nożnej w Katarze – bogatym kraju arabskim, w którym rządzi emir; nie ma parlamentu ani partii politycznych.

Na potrzeby mundialu Katarczycy zbudowali ogromną infrastrukturę sportową. Powstała dzięki tanim robotnikom z Azji, głównie Pakistańczykom, których traktuje się tam jak niewolników; nie mają praw pracowniczych, nie reprezentuje ich żaden związek. Przy budowie kompleksu sportowego zginęło kilka tysięcy ludzi, a mistrzostwa te są najbardziej oprotestowanymi w historii piłki nożnej. Protestują organizacje broniące praw człowieka, a kibice w niektórych krajach skandują hasła przeciw tym igrzyskom. Piłkarze chcieli grać z tęczowymi opaskami na ramieniu, ale musieli zrezygnować z takiej formy protestu.

W jednej z naszych stacji radiowych wywiad z socjologiem na temat tego mundialu. Profesor zwraca uwagę, że łatwiej organizować imprezy sportowe w krajach autorytarnych niż demokratycznych, gdzie jednak przestrzega się procedur. Zmorą igrzysk są biznesowe powiązania organizacji sportowych z mediami. Nieprawidłowości w sporcie to jedno, a chęć do zabawy to drugie – bez względu na pandemię, wojnę, ucisk polityczny czy gospodarczy; człowiek chce się bawić. Starożytni znali wyrażenie homo ludens – człowiek, który się bawi, istota zabawowa… Okoliczności nie grają tu większego znaczenia; taką mamy naturę.

*

A w Polsce? Wojna coraz bliżej; w powiecie hrubieszowskim spadła zabłąkana rakieta. Po kilku godzinach rzecznik rządu oznajmił, że w „zaistniałej sytuacji” premier zwołuje pilne posiedzenie gabinetu. Nie powiedział – co zaistniało? Dlaczego? W jakiej sprawie? Bez podania przyczyny apelował do dziennikarzy i mediów o spokój oraz powagę, zapewniając, że służby państwa są w stanie podwyższonej gotowości. Wiedząc o tym, dwaj rosyjscy pranksterzy, czyli błazny albo żartownisie, rozmawiali z naszym prezydentem przez siedem minut (!), podając się za niejakiego Macrona. Prezydent szybko (czyli po 7 min.) zorientował się, że nie rozmawia ze swym „francuskim odpowiednikiem”, tylko z włamywaczami obcej, a nawet wrogiej narodowości, po czym przerwał owocny (dla nich bez wątpienia!) dialog. Ci zaś, jako ludzie inteligentni i dobrze wyszkoleni do takich akcji, z pewnością wiele się dowiedzieli od naszej głowy państwa. Zwłaszcza, że głowa mówiła ochoczo i swobodnie, zanim się zorientowała, że to lipna konwersacja, do której nie powinno dojść w cywilizowanym kraju. Ale my jeszcze takim nie jesteśmy…

*

Po upadku rakiety po polskiej stronie, nasz odwieczny wróg – Niemcy zaoferowały nam baterię amerykańskich rakiet Patriot, do obrony polskiego nieba (i ziemi). Minister Błaszczak „z satysfakcją” przyjął propozycję swojej niemieckiej odpowiedniczki. Zrobił to przez nieuwagę, zaskoczenie, a może zapomniał niedawnych słów swego nadzorcy, które brzmiały tak: „Nie życzyłbym sobie wojsk niemieckich na polskim terytorium. Przynajmniej siedem pokoleń musi minąć, zanim to będzie dopuszczalne”.

Zrugany przez „głównodowodzącego”, wycofał się (nie tylko on, premier też) z „piarowej zagrywki Niemców” i zaproponował przeniesienie tej baterii na stronę ukraińską, tuż za polską granicę; bo przecież Putin bombarduje ukraińskie, nie polskie miasta. Pragmatyczni Niemcy zwrócili jednak uwagę naszym władzom, że byłoby to niezgodne z zasadami obowiązującymi w NATO; a przez Moskwę mogłoby zostać uznane za casus belii (po polskiemu – pretekst) rozszerzenia wojny na Europę. Skutek namysłu (albo jego braku) u najwyższych osób w państwie polskim będzie taki, że ani my nie dostaniemy niemieckich Patriotów, bo ich nie chcemy, ani Ukraina, bo ich dostać nie może. Jest więc jak zawsze: i wilk (Polska) syty, czyli głodny i owca (Ukraina) cała, tzn. wystawiona na dalsze ataki rakietowe ze strony Rosjan. To się nazywa finezja w prowadzeniu polityki zagranicznej tudzież wewnętrznej.

*

Dziennikarze dotarli do Lex Czarnek 2.0 i wygrzebali, że z powodu przeciążenia programowego (nadmiar treści podawanej młodzieży do uczenia się) z podręcznika pt. Podstawy przedsiębiorczości – zapewne dla liceów, bądź też szkół zawodowych – ma zniknąć pojęcie „inflacja”. Autor/autorzy podręcznika uznali zapewne, że jak się usunie z książki jedno niewygodne słowo, to nikt nie zwróci uwagi, że rosną ceny … Albo: ceny będą rosnąć, ale nikt nie będzie tego nazywał inflacją, tylko wymyśli się jakieś inne wyrażenie – zależnie od okoliczności – np. ‘świąteczne zaokrąglenie cen w górę’, a jak święta miną – ‘codzienny ruch cen w dół’. Będzie uroczyście, tajemniczo i zwyczajnie; ludzie przestaną się denerwować. Poczują się jak na huśtawce w ogródku jordanowskim, gdzie też można się poddać innym ruchom, siadając na karuzelę…

*

Ludzie wartościowi odchodzą bezpowrotnie, a miasto nasze poniosło kolejną stratę… Zmarł Stanisław Drozd, absolwent prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego – powszechnie szanowany i ceniony notariusz; człowiek wielkiego taktu, niezwykłej kultury, uprzejmości i ogromnych kompetencji. Akty notarialne z jego podpisem nie były kwestionowane – w sądach ani w urzędach. Nie jest prawdziwe porzekadło, że nie ma ludzi niezastąpionych. Rejenta Drozda trudno będzie szybko zastąpić…

Henryk Brzozowski

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy