KH ENERGA TORUŃ – TEXOM STS SANOK 6-1 (2-0, 3-1, 1-0)
1-0 Albin Thyni Johansson-Mikael Johansson-Dienis Fjodorovs (1.35)
2-0 Dienis Fjodorovs-Pauls Svars (17.34)
3-0 Mikael Johansson-Jesper Henriksson (21.29, 5/4)
4-0 Mateusz Zieliński-Robert Arrak-Ołeksij Worona (23.01)
5-0 Mikołaj Syty-Andrij Denyskin-Jesper Henriksson (24.20)
5-1 Mychajło Kowalczuk (33.55)
6-1 Mikael Johansson-Jesper Henriksson (45.14)
KH ENERGA: Svensson – Henriksson, Gimiński; Denyskin, Syty, Ziarkowski – Svars, Zieliński; Baszyrow, Arrak, Worona – A. Johansson, Jaworski; Fjodorovs, M. Johansson, Paakola – Kurnicki, Maćkowski; Prokurat, Kogut.
TEXOM STS: Horawski (23. Świderski) – Hrużek, Tamminen; Dobosz, Strzyżowski, Kowalczuk – Biłas; K. Bukowski, Sienkiewicz – D. Musioł, Niemczyk; Fus, Bryzgałow, Dulęba – Koczera, Czopor; Ginda.
SĘDZIOWIE: Michał Baca, Wojciech Wrycza (główni), Piotr Kot, Sławomir Szachniewicz (liniowi). KARY: 4-8 minut.
Szybki start gospodarzy
Torunianie, mający szansę prześcignąć w tabeli Cracovię, musieli ten mecz wygrać, więc wyszli na lód mocno zmotywowani. Ruszyli z kopyta i już w 2 minucie objęli prowadzenie. Po strzale M. Johanssona z backhandu, Horawski zdołał odbić krążek, ale już przy dobitce A. Johanssona, też z backhandu, był bezradny.Gra była szybka, efektowna, częściej przy krążku byli torunianie, ale goście byli aktywni w obronie, od czasu do czasu próbując zaskoczyć przeciwnika z kontry. W 9 minucie wejściem między trzech przeciwników popisał się Denyskin, oddał strzał, ale Horawski nie dał się zaskoczyć.
Minutę później bardzo groźnie zapowiadającą się dwójkową akcję Arraka z Woroną w ostatnim momencie zatrzymał jeden z sanockich obrońców. W 11 minucie udała się szybka kontra gościom, jednak powstrzymana została przez obrońców Energy. W odpowiedzi Biłas odebrał krążek znajdującemu się w idealnej sytuacji Ziarkowskiemu.
W 18 minucie sam na sam z Horawskim stanął Paakola, ale nie trafił czysto w krążek. W tej samej minucie gospodarze zdobyli drugiego gola. Po strzale Svarsa, Fjodorovs przekierował krążek z powietrza, ale Horawski wykazał się refleksem i zdołał odbić gumę. Przejął krążek Fjodorovs, objechał bramkę i zmieścił go między słupkiem a parkanem bramkarza STS-u.
Lawina zniszczenia
Na początku II tercji już przy pierwszym ataku gospodarzy zakotłowało się pod sanocką bramką. Pogubił się Horawski, co wykorzystał M. Johansson, strzelając w 21.29 minucie trzecią bramkę dla gospodarzy.W 23 minucie Horawskiego zmienił w bramce Świderski. Jeszcze nie zdążył dobrze rozpatrzeć się w sytuacji, a w 23.01 minucie było już 4-0. Autorem pięknego gola z dystansu był obrońca Zieliński, którego wspomógł Arrak, mocno „pracując” na nierozgrzanym bramkarzu.
1,5 minuty później padł piąty gol. Mocny, precyzyjny strzał z lewej strony Sytego i krążek wylądował pod poprzeczką sanockiej bramki. W ciągu niespełna 3 minut gospodarze strzelili rywalom trzy gole, w tym dwa dużej urody.
Cisza po sztormie
W pierwszych minutach trzeciej tercji w swoim dobrym stylu zaatakowali torunianie i goście byli w niemałych opałach. Gdy nic nie wskórali, zwolnili nieco tempo. W 44 minucie goście mieli jedną z nielicznych w tym meczu sytuacji, kiedy mogli pokusić się o poprawę wyniku.Blisko zdobycia gola był D. Musioł, którego uderzenie z największym trudem zdołał odbić Svensson. Zamiast w toruńskiej bramce, chwilę potem krążek zatrzepotał w bramce Sanoka.
Jak skomentować mecz STS-u w Toruniu? Trudno wymagać od jednej z najsłabszych kadrowo drużyn w lidze, aby wygrywała z dużo mocniejszymi od siebie zespołami, w dodatku na wyjeździe. Przegrana 6-1 wydaje się najmniejszym wymiarem kary i należy ją przyjąć ze zrozumieniem.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.