Marma Ciarko STS Sanok - TAURON Re-Plast Unia Oświęcim 0:2 (0:1, 0:0, 0:1)
0:1 Andrij Denyskin - Michael Cichy, Roman Diukow (18:04, 5/4),
0:2 Kristaps Jākobsons - Pawło Padakin, Erik Ahopelto (50:08),
SĘDZIOWIE: Patryk Kasprzyk i Krzysztof Kozłowski oraz Igor Dzięciołowski i Michał Żak. KARY: 6-6A minut. STRZAŁY: 26-31. WIDZÓW: 1800.
Marma Ciarko STS: D. Salama - J. Karlsson, K. Valtola; J. Lorraine, S. Tamminen, V. Heikkinen (2) - B. Florczak, W. Łysenko (2); N. Ahoniemi, J. Mäkelä, E. Lorraine (2) - J. Höglund, K. Biłas; K. Filipek, K. Mocarski, S. Harila - B. Rąpała oraz S. Dobosz, D. Ginda, L. Miccoli, F. Sienkiewicz. Trener: Miika Elomo.
Unia: K. Lindskoug - R. Diukow, K. Jākobsons; A. Denyskin, M. Cichy, A. Szczechura - P. Bezuška, A. Jerofejevs (2); P. Padakin, E. Ahopelto (2), T. Laakso - M. Noworyta; T. Da Costa (2), Ł. Krzemień, S. Kowalówka - J. Sołtys, K. Dudkiewicz, A. Prusak. Trener: Nik Zupančič.
Dobra gra przeciwko GKS-owi Katowice dawała nadzieje na sprawienie niespodzianki i pokonanie oświęcimskiej Unii, zwłaszcza, że ta przyjechała do Sanoka bez jednej piątki - trzech obrońców: Kamila Paszka, Patryka Noworyty i Filipa Jułdaszewa i dwóch napastników: Krystiana Dziubińskiego i Dariusza Wanata. Mecz zaczął się obiecująco od groźnego strzału Makeli, z trudem wybronionego przez bramkarza Unii. Goście dopiero w 5 min. postraszyli rywala, a był to strzał oddany z 4 m. ze środka tercji obronnej gospodarzy przez Ahopelto, świetnie zatrzymany przez Salamę. W połowie I tercji z nadgarstka uderzył Heikkinen, ale krążek minimalnie minął słupek.
W 11 min. Filipek wycofał krążek do Hoglunda, który strzelił spod niebieskiej, trafiając w poprzeczkę. W 14 min. uciekł obrońcom Unii Mocarski, spychany zdołał strzelić, ale prosto w bramkarza. Minutę późnij ładną indywidualną akcją popisał się Tamminen, jednak Lindskoug nie dał się zaskoczyć. W 17 min. za atak kijem trzymanym oburącz 2-minutową karą otrzymał Elliot Lorraine, co zachęciło gości do podkręcenia tempa. W mig założyli zamek i przystąpili do dzieła.
Najpierw z bliska strzelił Kowalówka, jednak Salama nie dał się pokonać. Chwilę później wjechał przed bramkę między sanockimi obrońcami Denyskin, przymierzając w samo okno i tak padła pierwsza bramka w tym meczu. Jeśli kogoś obciążać za jej stratę, to chyba E. Lorrraine, którego atak przy bandzie, zakończony karą, był całkowicie niepotrzebny. W końcówce dobry strzał spod bandy oddał Kowalówka, ale krążek wylądował w rękawicy Salamy. Tercja 1-0 dla Unii, choć bardziej sprawiedliwym byłby wynik remisowy.
Nam strzelać nie kazano
Zwiastunem, że sanoczanie przystąpią do skuteczniejszych ataków była akcja w wykonaniu Ahoniemiego, zakończona idealnym wycofaniem krążka, prosto na kij Biłasa. Obrońca sanocki oddał szybki strzał, jednak był on zbyt słaby, żeby zaskoczyć Lindskouga. Sytuacja szybko jednak wróciła do normy, a świadczyła o tym fatalna gra sanoczan w przewadze (w 21.41 Ahopelto), podczas której dwie groźne akcje przeprowadzili… goście. Zachęceni łatwością przejęcia inicjatywy, hokeiści Unii przez 7-8 minut całkowicie opanowali sytuację na tafli, spychając rywala do głębokiej defensywy. W 26 min. „setkę” zmarnował Szczechura, w czym przeszkodził mu świetnie interweniujący Salama. Bramkarz STS-u wybronił też strzały Jerofejevsa, Da Costy i Kowalówki.
Nawałnicę gości przerwała dopiero w 32 min. kara Da Costy, choć i w tym czasie najgroźniejszą akcję stworzył… Ahopelto, którego uderzenie zatrzymał Salama. W 35 min. Laakso z bliska nie trafił w bramkę. W tej samej minucie dobrą sytuację bramkową wypracował sobie Heikkinen, ale jego strzał w ostatniej chwili zablokował jeden z obrońców Unii. W ostatniej minucie spod bandy strzelił Valtola, ale nie był to strzał, który sprawiłby jakikolwiek kłopot bramkarzowi. Tercja bezbramkowa, w której wyraźnie bliżsi zdobycia bramki byli hokeiści Unii.
Trzecia tercja taka sama jak dwie poprzednie
Już pierwsza minuta trzeciej odsłony mogła przynieść bramkę drużynie gości. Po fatalnej stracie krążka przez jednego z obrońców STS-u, oko w oko z Salamą stanął Denyskin, ale to nie on był zwycięzcą tego pojedynku. Odpowiedzią były dwie kompletnie niegroźne akcje w wykonaniu Heikkinena (46) i Ahoniemiego (49), po czym do głosu doszli goście. Wystarczyło, że mocniej nacisnęli, aby pod sanocką bramką robiło się gorąco. W 51 min, po kilku podaniach w tercji obronnej sanoczan, obrońca Jakobsons wcisnął krążek między słupkiem, a parkanem Salamy i w taki oto sposób goście odskoczyli przeciwnikowi na dwie bramki. W 54 min. nie popisał się Heikkinen.
Nie dość, że „zarobił” karę 2 minut za przeszkadzanie, to jeszcze sędzia podyktował na rzecz Unii rzut karny. Jego wykonawcą był bramkostrzelny Padakin, ale w pojedynku z Salamą to bramkarz STS-u okazał się zwycięzcą. W 55 min. świetnie przymierzył Laakso, ale poprzeczka uratowała gospodarzy przed stratą trzeciego gola. W 57 min. na ławkę kar powędrował Łysenko i znów akcja przeniosła się pod bramkę Salamy. Wyjątkiem było przejęcie krążka we własnej tercji i szybka szarża w wykonaniu Ahoniemiego. Próbował mu w tym przeszkodzić Lindskoug, faulując, za co sędzia bez wahania podyktował rzut karny przeciw Unii. Wykonywał go sam Ahoniemi, ale i jemu nie udało się zmusić bramkarza gości do wyciągnięcia krążka z siatki.
Zwycięstwo Unii zasłużone, chociaż nie pokazała ona w Sanoku wielkiego hokeja. Ale plan wykonała. Przyjechała wygrać i wygrała, w czym sanocki zespół zupełnie jej nie przeszkodził. Z taką siłą ognia każdemu przeciwnikowi trudno będzie strzelić bramkę, a co dopiero liderującej w PHL Unii. Trenerom i drużynie polecałbym analizę gry Unii w przewadze. Może to nie jest aż tak wielka sztuka, której nie można się nauczyć?
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.