JKH Jastrzębie – Marma Ciarko STS Sanok 3-1 (0-0, 1-0, 2-1)
1-0 Filip Starzyński – Kamil Górny – Ricards Bernhards (39.59)
1-1 Conor MacEachern – Christian Lindberg (55.22)
2-1 Jakub Izacky (59.48)
3-1 Maciej Urbanowicz (59.59)
Sędziowali: Patryk Pyrskała i Mateusz Krzywda oraz Dariusz Pobożniak i Mateusz Kucharewicz
Kary: 4 – 10 minut.
JKH: Lackovič – Viinikainen, Kolusz; Urbanowicz, Paś, Rajamaki – Kostek, Bagin; Kopta, Arrak, Izacky – Wajda, Górny; Zając, Starzyński, Bernhards – Kamienieu, Martiszka; R. Nalewajka, Kiełbicki, Pelaczyk.
MARMA CIARKO STS – K. Tamminen – MacEachern, Lindberg; Viitanen, Kivinen, Bukowski – Musioł, Alho; Luusuaniemi, Ceder; Filipek – Florczak, Monteleone; Sienkiewicz, Ginda, Dobosz – Najsarek, Rybnikar; Dulęba, Fus.
Celujący w jeden z medali Tauron Hokej Ligi hokeiści JKH byli zdecydowanym faworytem tego spotkania i już przed jego rozpoczęciem dzielili skórę na niedźwiedziu. Sanoczanie, świadom siły rywala, rozpoczęli mecz stosując wariant defensywny, polegający na wybijaniu gospodarzy z uderzenia. Ci zaś przystąpili do ataku, ostrzeliwując bramkę strzeżoną przez Tamminena. Strzelali: Kopta i Bernhards (4 min.), Arrak (6), Izacky (7 i 9) i Paś (8). Ich uderzenia pewnie wyłapywał bramkarz STS, pokazując się z bardzo dobrej strony. Swoją pierwszą akcję goście przeprowadzili w 10 min. i była to najgroźniejsza akcja z wszystkich dotychczasowych. Z bliska dobijał krążek Kivinen, z największym trudem, na raty, bronił Lackovič.
Minutę później gorąco zrobiło się pod bramką sanocką, a po strzale Rajamakiego, krążek z linii bramkowej wybił Musioł. W 14 min. znów do głosu doszli goście. W odległości 3 metrów przed bramką JKH stanął Viitanen, ale uderzył mało precyzyjnie, prosto w bramkarza. W 15 min, gdy gospodarze grali w przewadze (Luusaniemi odsiadywał karę za uderzanie), groźny strzał Kolusza pewnie obronił Tamminen. W końcówce I tercji z nadgarstka kąśliwie uderzył Florczak, ale Lackovič zdołał odbić gumę. Tercja bezbramkowa zszokowała nieco widownię, czego dowodem był głośniejszy doping sanockich kibiców (wiadomo, najlepszych w Polsce).
Drugą tercję sanoczanie zaczęli nieco odważniej. Zaznaczyli to strzałami Monteleone (21) i Filipka (22), nie sprawiły one jednak słowackiemu bramkarzowi JKH większych problemów. Miejscowi zrewanżowali się świetną wrzutką pod bramkę rywala do czyhającego tam Arraka, jednak Tamminen okazał się szybszym, przechwytując krążek. W 27 min. Pelaczyk zaatakował kolanem Florczaka, za co otrzymał karę dwóch minut. Gra w przewadze przyniosła gościom jedynie strzał Bukowskiego z okolic bulika, odbity przez Lackoviča. W 29 min. świetną interwencją w obronie popisał się Lindberg, przecinając idealne podanie Kolusza do Pasia. Minutę później, po wygranym wznowieniu, mocno i odważnie uderzył Sienkiewicz, ale bramkarz JKH był na posterunku.
Od 33 minuty, widząc na tablicy rezultat bezbramkowy, mocniej przycisnęli gospodarze. Efektem były strzały: Górnego, Kiełbickiego i Kopty, ale po nich krążek też nie zdołał trafić do bramki. Te ataki nasiliły się od 37 min, gdy na ławce kar wylądował Florczak. Mądra i ofiarna gra w defensywie sanoczan pozwoliła im zachować czyste konto. I gdy wydawało się, że po dwóch tercjach utrzyma się wynik 0-0, w zamieszaniu podbramkowym nie zdołał zamrozić krążka Tamminen, dopadł go Starzyński i na 1 sekundę przed zakończeniem czasu gry ulokował go w sanockiej bramce. Niesamowity pech! Można było tylko współczuć dzielnie walczącym hokeistom STS-u.
O postawie sanoczan najlepiej świadczy początek trzeciej odsłony, w którym to oni ruszyli do ataku. W 42 min. z kąta chytrze strzelał Filipek, a minutę później piękną indywidualną akcją popisał się Kivinen, powstrzymany w ostatnim momencie przed defensorów rywala. W 50 min. Lindberg uderzył mocno, jednak krążek poszybował ponad bramką JKH. W 52 min. groźny strzał z nadgarstka oddał Florczak, ale Lackovič szczęśliwie odbił krążek barkiem. Minutę później bliscy zdobycia drugiego gola byli jastrzębianie, jednak indywidualny przebój Izackyego fantastyczną interwencją powstrzymał Tamminen. W rewanżu bliski wyrównania był Kivinen, ale w ostatnim momencie zabrakło mu precyzji. W 55 min. zamarła widownia jastrzębska.
W okolicach bulika przejął krążek MacEachern i błyskawicznie wrzucił go w kierunku bramki przeciwnika. Strzał był tak niespodziewany, że zasłonięty nieco bramkarz JKH nie zdołał go zatrzymać. Zapachniało niespodzianką. W 59 min. gospodarze mieli szansę objęcia prowadzenia, jednak krążek po strzale Izackyego wylądował na słupku. Gdy wskazówka zegara zbliżała się do końca i wszyscy byli już myślami przy dogrywce, na 12 sekund przed syreną indywidualną akcją popisał się Izacky. Sprytnie minął jednego z sanockich obrońców i strzałem z bliska między parkanami Tamminena dał zwycięstwo swojej drużynie. Goście, grając do końca, wycofali jeszcze bramkarza, ale szczęście po raz trzeci w tym meczu uśmiechnęło się do jastrzębian. Trzeciego gola do pustej bramki zdobył kapitan JKH Urbanowicz.
Mimo przegranej, z pewną dozą optymizmu można patrzeć w przyszłość. Sanoczanie pokazali, że potrafią walczyć i nie boją się przeciwstawić się mocniejszym rywalom. Z bardzo dobrej strony pokazał się Tamminen, umiejętnie wybijali z uderzenia i mądrze bronili dostępu do własnej bramki defensorzy. Przebłyski szybkich kontr zademonstrowali napastnicy. I na koniec jeszcze pochwała dla sanockiej młodzieży, która ambitnie walczyła, nie bojąc się utytułowanego przeciwnika. Szkoda tylko punktów, bo jeden był na wyciągnięcie ręki. Teraz czekamy na inaugurację sezonu w Sanoku!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.