reklama

Trzy gole sanoczan na osłodę porażki z JKH

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Polski Hokej

Trzy gole sanoczan na osłodę porażki z JKH - Zdjęcie główne

foto Polski Hokej

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportPo 140 minutach bez strzelonej bramki, sanoccy hokeiści przełamali niemoc strzelecką. W meczu wyjazdowym z JKH Jastrzębie trafiali trzykrotnie do bramki rywala, ale to było za mało, żeby myśleć o zdobyczy punktowej, choć był moment na początku III tercji, że doprowadzili do wyrównania. Potem strzelali już tylko gospodarze, pokonując ostatecznie Texom STS Sanok 6-3.
reklama

JKH GKS JASTRZĘBIE – TEXOM STS SANOK 6-3 (3-0, 0-1, 3-2)

  • Szymon Kiełbicki-Emil Bagin-Martin Kasperlik (2.41)
  • Michał Zając (10.45)
  • Taneli Ronkainen-Mark Kaleinikovas-Hannu Kuru (13.33, 5/4)
  • 3-1 Eric Henderson-Herman Bryzgałow-Marcl Karnas (20.45)
  • 3-2 Bartosz Florczak-Krzysztof Bukowski (40.22)
  •  Dawid Musioł-Filip Sienkiewicz (41.33)
  • 4-3 Zdenek Kral-Emil Bagin-Martin Kasperlik (45.25, 5/4)
  • 5-3 Mark Kaleinikovas-Hannu Kuru (45.49)
  • 6-3 Maciej Urbanowicz-Martin Kasperlik-Emil Bagin
JKH GKS: Lackovic – Żurek, Bagin; Kasperlik, Kiełbicki, Kral – Ronkainen, Makela; Kaleinikovas, Kuru, Pulkkinen – Blomberg, Onak; Urbanowicz, Petrasz, R. Nalewajka – Kunst, Hanzel; Sołtys, Ł. Nalewajka, Zając.

reklama

TEXOM STS: Świderski – Biłas, Tamminen; Henderson, Thomson, Strzyżowski – Karlsson, Florczak; Bryzgałow, Karnas, Bukowski – Niemczyk, D. Musioł; Dobosz, Sienkiewicz, J. Musioł – Ginda, Gurshman; Dulęba, J. Mazur II, Fus.

SĘDZIOWIE: Marcin Polak, Rafał Noworyta oraz Mateusz Kucharewicz i Maciej Waluszek. KARY: 12-14 minut.

Mecz zaczął się jak zazwyczaj, od straty gola. W 3 minucie Bagin wstrzelił krążek pod bramkę gości, odbity trafił do Kiełbickiego, który niepilnowany z odległości 1 metra umieścił go w siatce. Szybka zdobycz zachęciła gospodarzy do ataku. Już w 4 min. mogło być 2-0, na szczęście świetna interwencja Świderskiego zapobiegła nieszczęściu. Dopiero w 5 min. sanoczanie doszli do głosu. Na bramkę JKH strzelił Tamminen, próbował zmienić lot krążka Bukowski, ale nie była to udana próba. W 8 min. w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy stanął Karnas, ale górą był Lackovic. W połowie I odsłony mocniej nacisnęli hokeiści JKH, zmuszając przeciwnika do głębokiej defensywy. Grali szybko i składnie. W 11 min. błąd Mazura wykorzystał Zając, strzelając celnie w długi róg. Chwilę potem mogło być 3-0, ale krążek ofiarnie przyjął na ciało Karnas, zażegnując w ten sposób niebezpieczeństwo. To było tylko odroczenie kary. W 14 min, gdy karę odsiadywał Thomson, Ronkainen mocno uderzył spod niebieskiej, zaskakując Świderskiego. 
Tercja 3-0 dla JKH, po słabej grze sanoczan, grających bez wiary, że z gospodarzami można powalczyć o wynik.

reklama


Po 140 minutach bez gola, jest wreszcie pierwsza bramka dla sanoczan

    Na II tercję goście wyszli bardziej zmobilizowani. Już w pierwszej minucie Bryzgałow idealnie obsłużył Hendersona, który właściwie tylko dołożył kija, aby ulokować krążek w bramce. To była 45 sekunda tej odsłony. Błyskawicznie odpowiedzieli jastrzębianie i w 23 min. Sołtys stanął oko w oko z Świderskim. Pojedynek ten wygrał sanoczanin. W 25 min. skontrowali goście. Po strzale Thomsona wszyscy widzieli już krążek w bramce, niestety jakimś cudem został on wybity. W 27 i 28 min, gdy karę odsiadywał Strzyżowski, gospodarze dwukrotnie stawali przed szansą na zdobycie kolejnych bramek, ale groźne uderzenia Kaleinikovasa i Krala świetnie wybronił Świderski.

Chwilę potem znakomitą interwencją popisał się przy obronie strzału Kunsta. W 35 min. ponownie na ławce kar wylądował Strzyżowski i znów z atakiem ruszyli hokeiści JKH. Rozgrywali krążek szybko i efektownie, stwarzali sytuacje bramkowe, ale przeciwko sobie mieli bardzo dobrze dysponowanego bramkarza STS-u. Najpierw powstrzymał on pędzącego sam na sam Kasperlika, aby chwilę potem wyłapać krążek posłany do bramki przez Pulkinena. Ten sam zawodnik w 40 min, będąc sam na sam z interweniującym Świderskim, trafił w poprzeczkę. 
    I w ten oto sposób II tercję wygrywają goście, choć lepszym zespołem na tafli nadal byli jastrzębianie. Ale taki jest hokej, a wynik II tercji 1-0 dla Sanoka pokazał, że warto walczyć!

reklama


Postraszyli gospodarzy, podwyższając ciśnienie Kalaberowi

    Tego, co przyniósł początek III odsłony, zupełnie nikt się nie spodziewał. Po 22 sekundach jej trwania Florczak, otrzymawszy na środek krążek od Bukowskiego, huknął precyzyjnie i ten wylądował w bramce JKH. Kontaktowa bramka sprawiła, że w boksie gospodarzy nagle zrobiło się niespokojnie. Zawrzało, gdy 71 sekund po niej, goście doprowadzili do wyrównania. Zaczęło się od wygrania bulika przez Sienkiewicza, po czym krążek trafił do Dawida Musioła, który mocnym strzałem spod niebieskiej zaskoczył zasłoniętego Lackovica. Mobilizowani przez głośno reagującego trenera Kalabera, jastrzębianie zerwali się do ataku. Mieli przy tym dużo szczęścia, że w takim momencie na ławkę kar sędziowie odesłali Bryzgałowa. Niespełna pół minuty później mogli cieszyć z objęcia prowadzenia. Kasperlik z Baginem tak rozrzucili sanocką defensywę, że Kral nie miał najmniejszych problemów, aby ulokować krążek w bramce gości.

Co gorsze, poszli za ciosem. 24 sekundy po czwartej bramce, zdobyli kolejną. Mocny, precyzyjny strzał Kaleinikovasa ze środka tercji obronnej STS-u podwyższył prowadzenie na 5-3. To był trudny moment dla przeciwnika, ale sanoczanie nie odpuścili. W 48 min. szybki strzał po lodzie oddał Strzyżowski, ale Lacovic nie dał się zaskoczyć. Odpowiedzią na ten atak był szybki rajd Kasperlika, powstrzymany dopiero przez Świderskiego. Początek 51 minuty przesądził o wyniku meczu. Najładniejszą zespołową akcję tego spotkania przeprowadził tercet: Bagin, Kasperlik, Urbanowicz. Krążek przemieszczał się błyskawicznie z kija na kij, aby na końcu trafić do Urbanowicza, który ulokował go w siatce bramki STS-u. Filmowa akcja, po której ręce same składały się do oklasków. Gol nie odebrał sanoczanom chęci do gry. W 53 min. świetną indywidualną akcją popisał się Karnas, ale Lackovic odnotował równie świetną obronę. W końcówce bliscy zdobycia bramek byli Henderson i D. Musioł, ale i w tych przypadkach górą był bramkarz JKH.

Jak ocenić występ sanoczan w Jastrzębiu? Należy się cieszyć, że wreszcie, po 140 minutach gry bez zdobycia gola, wreszcie odczarowali bramkę przeciwnika. I tak im się to spodobało, że zrobili to trzy razy. Szkoda, że w spotkaniu tym wystąpili bez Huhdanpy i Filipka, bo z nimi siła rażenia mogłaby okazać się jeszcze większa. Co martwi? Kiepskie pierwsze tercje, które prawie odbierają nadzieje, że można jeszcze powalczyć o wynik, że niekoniecznie musi się przegrywać. Warto byłoby to przetestować na niedzielnym meczu z TKH Toruń. Może tego dnia zaświeci słonko nad sanocką Areną! Oby!

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo