reklama
reklama

Tęgie baty sanockich hokeistów w Oświęcimiu

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: screen z relacji

Tęgie baty sanockich hokeistów w Oświęcimiu - Zdjęcie główne

foto screen z relacji

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport W meczu rozegranym awansem, oświęcimska Unia pokazała swą zdecydowaną wyższość nad rywalem, pokonując Ciarko STS 6-1. Obserwując przebieg spotkania, nikt z widzów nie miał wątpliwości, która z tych drużyn lideruje rozgrywkom. Sanoczan dobiły kary wymierzone im w drugiej tercji. Grając w osłabieniach, w ciągu pięciu minut stracili trzy bramki, co odebrało im chęci do walki.
reklama

RE-PLAST UNIA Oświęcim - CIARKO STS Sanok 6:1 (2:1, 3:0, 1:0)

 

0:1 Julius Marva - Sami Tamminen (7:08)

1:1 Teddy Da Costa - Ryan Glenn (10:58)

2:1 Ryan Glenn - Daniił Oriechin (12:29, 5/4)

3:1 Krystian Dziubiński - Teddy Da Costa, Daniił Oriechin (30:36, 5/3)

4:1 Aleksandr Strielcow - Wasilij Strielcow, Nikołaj Stasienko (31:29, 5/4)

5:1 Aleksiej Trandin - Jegor Orłow, Miłosz Noworyta (34:46)

6:1 Sebastian Kowalówka - Łukasz Krzemień (54:48)

 

SĘDZIOWALI: Robert Długi i Mateusz Niżnik oraz Wojciech Czech i Marcin Młynarski.

KARY: 4-6 min.

STRZAŁY: 38-28.

UNIA: C. Saunders - N. Stasienko, J. Orłow, A. Themár, T. Da Costa, D. Oriechin - R. Glenn, P. Bezuška, A. Strielcow, W. Strielcow, K. Dziubiński - P. Noworyta, K. Paszek, A. Trandin, Ł. Krzemień, S. Kowalówka - M. Noworyta, A. Prusak, W. Jerasow.

 

CIARKO STS: P. Spěšný (od 34.46 min. F. Świderski) - B. Rąpała, S. Jekunen, T. Henttonen, A. Hämäläinen, J. Bukowski - J. Marva, K. Olearczyk, R. Sawicki, S. Tamminen, A. Mokszancew - E. Piippo, K. Biłas, M. Bielec, M. Wilusz, M. Biały - S. Bar, B. Florczak, Ł. Łyko, K. Mocarski, K. Filipek.

Od samego początku gospodarze dyktowali warunki gry, ostrzeliwując bramkę rywala. W 4 min. Da Costa zza bramki idealnie podał do Trandina, który z 1 metra oddał szybki strzał, ale Spesny kapitalnie interweniował. Minutę później Dziubiński na buliku objechał jednego z sanockich obrońców, stanął oko w oko z Spesnym, ale przegrał z nim pojedynek. W tej samej minucie mocny strzał Stasienki z niebieskiej także wyłapał bramkarz STS, mimo, iż był zasłonięty.

Chwilę po tym ze środka świetnie przymierzył Glenn, ale i tym razem Spesny nie dał się zaskoczyć. Sanoczanie rzadko kontratakowali. A mimo to, w 8 min. to właśnie oni otworzyli wynik spotkania. Z bulika kąśliwie uderzył Tamminen, Saunders zdołał odbić krążek, ale przy dobitce Marvy był już bez szans. Stracony gol nie odebrał unitom chęci do kontynuowania ataku. W 9 min. doprowadzili do oblężenia sanockiej bramki i wydawało się, że osiągną zamierzony cel, jednak krążek sprzed pustej bramki w ostatnim momencie wybił jeden z obrońców.

Minutę po tym podobny kocioł miał miejsce pod bramką Unii. Uderzył Olearczyk, Saunders odbił krążek, ale dobitka okazała się za mało precyzyjna, aby sanoczanie mogli się cieszyć z drugiego gola. Owszem, padł on, ale po przeciwnej stronie. Przedarł się pod bandą Da Costa, oddając z okolic bulika kapitalny strzał, po którym krążek wylądował w górnym rogu bramki Spesnego. Niespełna 2 minuty później gospodarze powtórzyli ten wyczyn. Gdy na ławce kar wylądował Mokszancew, rozegrali szybki atak, zakończony mocnym strzałem Glenna z niebieskiej, który zaskoczył zasłoniętego przez Dziubińskiego bramkarza STS.

W 16 min. gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie. W. Strielcow minął Spesnego, lecz upadając strzelił mało precyzyjnie, pozwalając bramkarzowi STS-u na obronę strzału. W 18.04 min. ukarany został Bezuska, dając gościom nadzieję, że może uda się im doprowadzić do wyrównania. Niestety, udało się im stworzyć tylko jedną groźną sytuację, ale Mokszancew strzelił prosto w bramkarza.

                               Pięć minut, które zatrzęsły STS-em

Początek II tercji nie przyniósł żądnych zmian na tafli. Prym wiedli gospodarze, atakując bramkę przeciwnika. W 24 min. powinni byli zwieńczyć ten okres gry bramką, jednak będący w czystej sytuacji W. Strielcow strzelił obok słupka. W 28 min. szansę na gola zaprzepaścił z kolei Oriechin, który zamiast uderzyć, zdecydował się na podanie, z którego nic nie wyszło. W tej samej minucie Themar znalazł się w idealnej sytuacji, ale przegrał pojedynek z Spesnym.

Rozpędzonych gospodarzy próbowali powstrzymywać rywale, nie zawsze grając fair. W 30 min. za spowodowanie upadku Kowalówki na ławkę kar odesłany został Filipek. 27 sekund później dołączył do niego Marva, ukarany za atak kijem trzymanym oburącz. Grając z przewagą dwóch zawodników, gospodarze potrzebowali 15 sekund, aby zdobyć bramkę. Do bramki trafił Dziubiński, otrzymując podanie zza bramki od Da Costy. 23 sekundy później na sanoczan spadła kolejna bomba.

Grając już 5 na 4, unici rozklepali sanocką defensywę, a do pustej bramki krążek wpakował A. Strielcow. Na tym nie skończyło się trzęsienie ziemi. Trzy minuty później hokeiści Unii cieszyli się z jeszcze jednego gola. W kierunku sanockiej bramki strzelił Trandin, tam lot krążka zmienił Kowalówka, a zrobił to tak, że ten wpadł do bramki, zaskakując Spesnego. I tak z 2-1 w ciągu niespełna pięciu minut zrobiło się 5-1!

To był ciężki nokaut, po którym przeciwnik wprawdzie podniósł się, ale już zupełnie bez wiary, że może tu jeszcze coś zwojować. W bramce Spesnego zamienił Filip Świderski, co było słusznym posunięciem po takim tsunami. W końcowych minutach gospodarze kilkakrotnie zagrozili bramce młodego sanockiego bramkarza, ale w trudnych momentach, po akcjach Da Costy, Dziubińskiego, Bezuski i Kowalówki, pokazał się on z dobrej strony. 

  Tercja w towarzyskim tempie

Zgodnie z przewidywaniami, Unia postanowiła spokojnie dograć mecz do końca, nie wkładając w dalszą grę wszystkich swoich możliwości. Ale i to wystarczyło, aby w pełni kontrolować wydarzenia na tafli. Sanoczanie, jakby wyczuli, że jest to okazja, aby poprawić nieco wynik, częściej przechodzili do ataku. W 44 min. w dobrej sytuacji znalazł się Piippo, jednak strzelił prosto w bramkarza. 3 minuty później przed szansą na gola stanął Mokszancew, ale zmarnował ją, nie trafiając w krążek.

W 50 min, grając w przewadze, goście śmielej zaatakowali. Najpierw Henttonen posłał dobre podanie pod bramkę Unii do Bukowskiego, ten dołożył kija, ale krążek minimalnie minął bramkę. Po chwili z bliska uderzył Sawicki, ale Saunders popisał się świetną obroną. W 55 min. Kowalówka objechał bramkę, „od zachrystii” pokonując Świderskiego. W końcówce próbowali nie przegrać tej tercji Bukowski i Rąpała, ale nie były to ataki, które mogły pokonać Saundersa. 

O meczu chciałoby się powiedzieć „miłe złego początki!” Sanoczanie postraszyli lidera, obejmując w 8 minucie meczu prowadzenie, ale potem strzelali już tylko gospodarze, sześciokrotnie zmuszając bramkarzy STS do wyciągania krążka z siatki. Spotkanie było jednostronne, ale trudno postawić się rywalowi, który w ciągu pięciu minut zdobywa trzy bramki. A o wszystkim przesądziły dwie kary. W tym meczu kosztowały one wyjątkowo drogo. Gospodarze bezlitośnie wykorzystali te przewagi, czego – niestety – ani raz nie udało się gościom. Jest nad czym pracować!

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama