Srogie baty w Tychach! 13 goli w drugim meczu play-off z GKS-em
Opublikowano: Aktualizacja:
Autor: Marian Struś | Zdjęcie: M.Korzeniowska
zdjęcie poglądowe | foto M.Korzeniowska
reklama
Przeczytaj również:
SportCiężko jest przez cały mecz bronić się, gdyż to zwykle bardzo dużo kosztuje. Doświadczyli tego hokeiści Texom STS Sanok w drugim meczu play-off w Tychach. Przegrali go sromotnie 13-1, nie radząc sobie z rozpędzonym przeciwnikiem. Grając trzema formacjami przeciw pełnej ekipie zdobywców Pucharu Polski, nie byli w stanie przetrzymać tyskiej nawałnicy.
reklama
Nie radząc sobie z szybkimi zawodnikami GKS-u, uciekali się do fauli, co przekładało się na tracone bramki. Bohaterem spotkania był Bartłomiej Jeziorski, który zrehabilitował się za pierwszy mecz, kiedy to nie zdobył ani jednej bramki. Tym razem strzelił ich cztery!
GKS TYCHY – TEXOM STS SANOK 13-1 (4-0, 4-1, 5-0)
Dominik Paś-Roni Allen-Bartłomiej Jeziorski (0.40)
Bartłomiej Jeziorski-Rasmus Heljanko-Jere Matias Alanen (9.27, 5/4)
Olli Kaskinen (14.55)
Bartłomiej Jeziorski-Rasmus Heljanko-Jere Matias Alanen (18.19, 5/4)
Karol Biłas-Jakub Bukowski-Bartosz Florczak (23.44, 5/3)
Bartłomiej Jeziorski-Joona Monto-Olli Kaskinen (27.53)
Waltteri Kakkonen-Mark Viitanen-Jere Matias Alanen (29.33)
7-1 Waltteri Kakkonen-Dominik Paś (30.06, 5/4)
8-1 Daniła Larionovs-Wiktor Turkin-Mateusz Gościński (38.44)
9-1 Mateusz Gościński-Wiktor Turkin-Olaf Bizacki (43.43)
10-1 Rasmus Heljanko-Filip Komorski (44.09)
11-1 Dominik Paś-Joona Monto-Mateusz Bryk (47.18)
12-1 Filip Komorski-Alan Łyszczarczyk-Waltteri Kakkonen (56.45, 5/4)
13-1 Bartłomiej Jeziorski-Joona Monto-Dominik Paś
GKS TYCHY: Lewartowski – Viinikainen, Kakkonen; Paś, Monto, Jeziorski – Kaskinen, Allen; Łyszczarczyk, Komorski, Heljanko – Ciura, Bryk; Viitanen, Jere Matias Alanen, Ubowski – Bizacki, Larionovs; Turkin, Gościński. Trener: Pekki Trikkonen.
TEXOM STS SANOK: Świderski – Biłas, Florczak; J. Bukowski, Filipek, Sienkiewicz – D. Musioł, Niemczyk; K. Bukowski, Bryzgałow, Kowalczuk – Czopor, Hrużek; Ginda, Fus, Dulęba. Trener: Bogusław Rąpała.
SĘDZIOWIE: Patryk Kasprzyk i Rafał Noworyta (główni), Maciej Waluszek i Piotr Kot (liniowi). KARY: 4-14 minut. STRZAŁY: 68-14. WIDZÓW: 1712.
Pierwsze wznowienie dla gości, ale już w 40 sekundzie Paś zdobył pierwszą bramkę dla GKS-u. Źle to wróżyło sanockiej drużynie. Gdy w 9.18 min. Ginda za spowodowanie upadku zjechał do boksu kar, 9 sekund później niepilnowany Jeziorski z kilku metrów pokonał Świderskiego. Mecz toczył się głównie w tercji obronnej Texom STS, a cały kunszt gry gospodarzy polegał na znalezieniu dogodnej pozycji do zdobycia kolejnej bramki. W 15 min, po strzale Kaskinena krążek odbił się od poprzeczki i wrócił w pole gry, ale w okolicach bulika znów dopadł go ten sam Kaskinen i pięknym strzałem zdobył trzeciego gola dla GKS-u.
W 15.35 min. Bryzgałow, po dość ostrym ataku jednego z rywali stracił kask, a że lekko oszołomiony próbował grać bez niego, został ukarany 2-minutową odsiadką. Po niespełna minucie dołączył do niego D. Musioł i górnicy przez 64 sekundy grali z przewagą dwóch zawodników. Sanoczanie wybronili tę przewagę, ale gdy tylko pojawił się na tafli Bryzgałow, w 19 min. Heljanko strzelił czwartego gola dla swojej drużyny. Zanosiło się na pogrom, zwłaszcza, że w grze sanoczan już dało się dostrzec trudy pierwszego pojedynku z GKS-em.
Druga tercja zaczęła się pomyślnie dla gości. W 23 min za rzucenie na bandę na ławkę kar odesłany został Alanen, a 48 sekund później dołączył do niego Ubowski, co oznaczało, że przez 1.15 min. sanoczanie zagrają w podwójnej przewadze. Z impetem ruszyli na rywala, świadom, że taka sytuacja może się im już nie trafić. Wystarczyło 16 sekund, aby pokonać Lewartowskiego, który w tym meczu bronił tyskiej bramki. Ze środka mocno uderzył na bramkę J. Bukowski, krążek zdołał odbić bramkarz GKS-u, ale wobec dobitki Biłasa z bliskiej odległości był już bezradny.
Stracony gol wyraźnie podenerwował hokeistów z Tych. Urządzili sobie prawdziwe bombardowanie bramki przeciwnika, zdobywając w ciągu 2 minut z niewielkim kawałkiem trzy bramki. Pierwszą strzelił w 28 minucie kat sanoczan w tym meczu Jeziorski i to był gol na miarę hat tricka, a dwie następne obrońca Kakkonen w 30 i 31 minucie. Mimo iż w tym momencie tyszanie prowadzili już 7-1, nie zadowolili się tą zdobyczą. Przez 7 kolejnych minut bombardowali sanocką bramkę, jednak Świderski bronił jak w transie. Nie dał się pokonać Pasiowi, Kaskinenowi, Ciurze, Monto i Komorskiemu (2x).
Kapitalną paradą popisał się broniąc strzał Komorskiego w 38 min, gdy ten już był pewien, że wreszcie udało mu się odczarować bramkę rywala. Odpowiedź Świderskiego mogła być tylko taka: jeszcze nie teraz! Gol, na który naprawdę zapracowali, padł w 39 min. Tyszanie tak zakręcili sanoczanami, że ci nie mogli wzrokiem nadążyć za krążkiem. Wpadł on w samo okienko sanockiej bramki po idealnym trafieniu Larionovsa. To była tercja, w której przewaga gospodarzy była już ogromna. Wygrali ją 4-1, ale równie dobrze mogło to być 5,6 bramek więcej.
Gola na 9-1 strzelił w 44 min. Gościński, po pięknej, indywidualnej akcji, w której zostawił za sobą obrońców i strzałem w samo okno pokonał Świderskiego. 26 sekund później gospodarze cieszyli się z sięgnięcia po dwucyfrówkę. Gol był popisem indywidualnych umiejętności Haljanki, który wjechał między trzech rywali, po czym precyzyjnym strzałem w sam róg zdobył dziesiątą bramkę. Po tym golu, w 45 minucie, bramkę opuścił Świderski, a jego miejsce zajął 19-latek Franciszek Źrebiec.
Kilka pierwszych jego interwencji było bezbłędnych, ale w 48 min. dał się zaskoczyć, przepuszczając krążek między nogami po strzale po lodzie Pasia. Szybko zrehabilitował się, broniąc z ogromnym wyczuciem strzał Heljanki w 56 min, gdy sanoczanie grali w osłabieniu, po karze nałożonej na Florczaka. Była ostatnia sekunda kary, gdy Komorski zmienił lot krążka po strzale Kakkonena i ten wylądował w sanockiej bramce.
Festiwal strzelecki tyszan zakończył na 15 sekund przed końcową syreną bohater tego spotkania Bartłomiej Jeziorski, strzelając swoją czwartą bramkę. Przemknął obok dwóch totalnie już zmęczonych hokeistów STS-u i strzałem po lodzie w sam róg pokonał Źrebca.
Należałoby pogratulować gospodarzom świetnej gry, ambitnej postawy i niezadawalania się samym zwycięstwem. Tak czynią największe sportowe zespoły. Ale można też i wypada podziękować sanoczanom za to, że dzielnie wytrwali do końca. Nie poddali się, choć doskonale widzieli jaką siłę prezentują ich rywale. Doceniając to, miejmy świadomość, że im też niełatwo gra się w takich z góry przegranych meczach. Popatrzmy na bilans oddanych strzałów: 68 GKS, 14 STS. Czy trzeba coś więcej… I na koniec jeszcze jedno zdanie: w Sanoku wcale nie będzie łatwiej!
reklama
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ
Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM
e-mail
hasło
Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama
reklama
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.