CIARKO STS SANOK – GKS TYCHY 2-7 (1-1, 1-2, 0-4)
0:1 Jakub Witecki - Dmitrij Korczemkin (9:23)1:1 Radosław Sawicki - Sami Tamminen, Aleksandr Mokszancew (19:20, 5/4)
2:1 Aleksandr Mokszancew - Toni Henttonen (25:05)
2:2 Christian Mroczkowski (37:58)
2:3 Alexander Szczechura - Radosław Galant, Christian Mroczkowski (39:00)
2:4 Alexander Szczechura - Christian Mroczkowski, Jason Seed (51:40, 5/4)
2:5 Mateusz Gościński - Radosław Galant (53:55)
2:6 Grigorij Żełdakow - Jegor Fieofanow, Dienis Sierguszkin (58:27)
2:7 Jakub Witecki - Szymon Marzec, Mateusz Ubowski (58:48)
SĘDZIOWALI: Michał Baca i Krzysztof Kozłowski oraz Rafał Noworyta i Jacek Szutta.
KARY: 10-12 min.
STRZAŁY: 23-48.
WIDZÓW: 2500.
CIARKO STS: D. Salama - E. Piippo, S. Jekunen, R. Sawicki, M. Biały, J. Bukowski - J. Marva, J. Karlsson, T. Henttonen, S. Tamminen, A. Mokszancew - K. Olearczyk, B. Rąpała, M. Bielec, M. Wilusz, K. Mocarski - K. Biłas, B. Florczak, Ł. Łyko, S. Bar, K. Filipek.
GKS TYCHY: T. Fučík - M. Biro, B. Pociecha, A. Szczechura, R. Galant, C. Mroczkowski - G. Żełdakow, A. Smirnow, D. Sierguszkin, J. Fieofanow, K. Wróbel - J. Seed, M. Kotlorz, M. Gościński, F. Starzyński, B. Jeziorski - O. Bizacki, D. Korczemkin, J. Witecki, M. Ubowski, S. Marzec.
Wynik tego spotkania nie miał już żadnego znaczenia dla układu w tabeli, więc wydawało się, że obie drużyny zagrają bez obciążeń, chcąc zaprezentować swoją formę tuż przed rozpoczęciem rundy play-off. Początek wskazywał, że mecz będzie wyrównany i emocjonujący. Z dużym szczęściem zaczęli go goście, którzy w 10 min. otworzyli jego wynik. Spod niebieskiej w kierunku bramki niezbyt mocno strzelił Witecki, tymczasem krążek przeleciał między obrońcami, minął bramkarza i wpadł do siatki.
Gol, jaki nie miał prawa się przydarzyć. W 17 min, gdy na ławce kar wylądował Rąpała, goście przepuścili szturm na bramkę Salamy i tylko przytomnej postawie bramkarza STS gospodarze mogą zawdzięczać, że nie stracili drugiej bramki. W końcówce I tercji, sanoczanie śmielej zaatakowali, mając na tafli o jednego zawodnika więcej. Jeden z ich ataków zakończył się idealnym podaniem Tamminena do czyhającego pod bramką na krążek Sawickiego, który podanie Fina zamienił na wyrównującego gola. Tercja remisowa ze wskazaniem na celniej podających i częściej strzelających gości.
Ach, te błędy i przestoje!
Druga tercja zaczęła się dobrze dla miejscowych. W 25.05 min. Mokszancew brwurowo pojechał na bramkę GKS-u, kończąc akcję precyzyjnym strzałem w samo okno. Gol, dający prowadzenie gospodarzom podenerwował gości. Między 28, a 35 minutą meczu górnicy aż trzykrotnie odsyłani byli przez arbitrów na ławkę kar. I to był właśnie czas, aby odskoczyć rywalom co najmniej dwie o dwie bramki i spokojnie walczyć o zwycięstwo. Niestety, sanoczanie nie potrafili nic zwojować. Tymczasem gościom wystarczyła jedna indywidualna akcja Mroczkowskiego, który dwoma zwodami zostawił za sobą sanockich obrońców, a będąc oko w oko z Salamą, strzelił pod poprzeczkę, nie dając szans na obronę.Rywale STS-u nie zadowolili się wywalczeniem wyrównania. Widząc zdekoncentrowanych i nieporadnie grających rywali, poszli za ciosem. Zespołowa akcja w ich wykonaniu przyniosła im kolejną bramkę, zdobytą na 10 sekund przed syreną kończącą II tercję. Jej strzelcem był Szczechura, który wykorzystał świetne wycofanie krążka przez Galanta. I w ten sposób GKS Tychy po raz drugi objął prowadzenie w tym spotkaniu. O jego przewadze w grze najlepiej świadczy 31 oddanych w dwóch tercjach strzałów, podczas gdy sanoczanie strzelali tylko 16 razy. W tej sytuacji można powiedzieć, że wynik 3-2 dla tyszan wcale nie jest taki zły.
Seriami ognia!
Pierwsza połowa III tercji nie dała jeszcze odpowiedzi jak zakończy się to spotkanie. Goście grali składniej, szybciej, celniej podawali, ale przewagi tej długo nie potrafili udokumentować bramkami. Pierwsza dla gospodarzy czarna seria zaczęła się w 52 min, a gola zdobył jeden z najlepszych zawodników tego spotkania Szczechura. Z okolic bulika huknął z pierwszego krążka, a ten wylądował pod samą poprzeczką zaskoczonego bramkarza STS. Dwie minuty później padła następna. Galant bilardowo zagrał od bandy, kierując krążek wprost na kij niepilnowanego przez nikogo Gościńskiego. Wrzucenie go do w połowie odsłoniętej bramki było już zwykłą formalnością.Gdy chwilę potem na ławkę kar odesłany został Rąpała, który „zarobił” aż 4 minuty, wydawało się, że posypią się kolejne gole, jednak czas osłabienia udało się jakoś gospodarzom przetrzymać. Sztuka ta nie udała się chwilę potem, gdy drużyny grały już w pełnych składach. W 58.27 min. Żełdakow mocno strzelił zza bulika, a krążek wylądował w długim rogu zaskoczonego Salamy. Szósty gol nie był ostatnim w tej tyskiej kanonadzie. 21 sekund po golu Żełdakowa na listę strzelców wpisał się jeszcze Witecki, dobijając podłamanych wydarzeniami na tafli gospodarzy.
Trzecia tercja, wygrana przez gości 4-0, pokazała przepaść, jaka dzieli piąty zespół tabeli od siódmego. Cała drużyna Ciarko STS zagrała fatalnie, może poza jednym wyjątkiem, jakim był Radosław Sawicki. Sam nie mógł się jednak przeciwstawić górniczej armadzie. Ale żeby na rozpoczęcie rundy play-off nie pozostawić sympatyków Ciarko STS w minorowych nastrojach, uznajmy klęskę w meczu z Tychami jako celową zasłonę dymną. Rywal sanoczan, a jest nim Unia Oświęcim, pomyśli, że taki Sanok to ona na kijach rozniesie. Tymczasem przekona się, że wcale to nie jest takie łatwe. I z tym zostańmy!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.