Na trybunach zawrzało. Zewsząd dobiegały okrzyki nasycone wulgaryzmami skierowane wprost do sędziów. Przez cały mecz kibicom towarzyszyło uczucie frustracji i determinacji, dzięki którym Arena Sanok nie ucichła nawet na minutę. Sanoczanie, mimo różnicy położenia w tabeli, nie odstawali umiejętnościami ani wolą walki od krakowian. Z zapałem ruszali na bramkę przeciwnika i oddawali mocne strzały. Jak zwykle, zabrakło jedynie szczęścia, które nie opuszczało krakowian. Zdaniem kibiców - podobnie jak przychylność sędziów.
Słowa uznania od kibiców
Podarowali im bramkę. Kary bez sensu i bez celu, sędziowie sami mieli chwilę zastanowienia po co właściwie gwizdnęli, po czym wklepali nam opóźnianie gry. Głupie kary, po nich coraz większe nerwy i gra się wysypuje. Brawa dla chłopaków, jak zwykle zostawili serce na lodzie.
- przyznaje kibic.
Po tym meczu można powiedzieć tylko gratulacje. Mocny przeciwnik, wyrównana walka. Niezależnie od przeszkód w trakcie meczu i nieprzychylnych opinii sędziów, naszym należą się wielkie brawa. Jeszcze powrócą czasy dwucyfrówek na meczach z pasami.
- opowiada wierna kibicka, wspierająca drużynę od ponad 20 lat.
Po meczu kibice dwukrotnie odśpiewali "Czy wygrywasz, czy nie ja i tak kocham cię. W sercu moim - Sanok i na dobre i na złe." Nie opuścili oni trybun aż do momentu, w którym zawodnicy zniknęli z tafli lodowiska udając się do szatni. Jedno można stwierdzić na pewno - niezależnie od sukcesów i porażek, kibice STS-u byli, są i będą. Na tych tradycjach kibic wyrasta.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.