Po pierwszych dwudziestu minutach goście przegrywali 2-0 i wydawało się, że dziś to drużyna Zagłębia będzie potrafiła sięgnąć po zwycięstwo.
Ale młoda sanocka drużyna, w dużej mierze oparta na wychowankach potrafiła się bardzo zmobilizować i po golu Konrada Filipka pod koniec II tercji "złapała" dystans.
Sosnowiec znów wyszedł na dwubramkowe prowadzenie w III tercji i gdy wydawało się, że tak zakończy się ten mecz, wtedy "piąty bieg" włączyła drużyna STS-u.
Dwóch Finów, najpierw Elo (58 min.), a potem Viikila (60 min.), trafiając dla sanoczan sprawili, że goście zupełnie niespodziewanie potrafili zmienić losy spotkania w końcowej jego fazie.
Po 60 minutach meczu, podobnie jak we wtorek z Cracovią remisowych, drużyny zmierzyły się w serii rzutów karnych.
I jak przed trzema dniami w Sanoku, także i w Sosnowcu STS przegrał serię rzutów karnych.
Ale warto zauważyć, że karne można traktować jedynie zabawowo, bo nie były poprzedzone dogrywką.
Ten mecz to kolejne zdobyte doświadczenie, które można zaliczyć zdecydowanie na plus.
Brawa dla młodej drużyny Marka Ziętary.
Już dziś wyraźnie widać, że z tej "mąki będzie chleb".
Zagłębie Sosnowiec - STS Sanok 3-3 (2-0, 0-1, 1-2)
Rzuty karne:
Zagłębie Sosnowiec - decydujący karny - Rutkowski
Bramki dla STS-u: Konrad Filipek-Marcin Biały-Kamil Olearczyk - 37 min. (w przewadze) Eetu Elo-Jesperi Viikiila - 58 min. (w osłabieniu) Jesperi Viikila - 60 min.
STS Sanok:
Wojciechowski (Spěšný) - Olearczyk, Rąpała; Filipek, Wilusz, Biały - Kamenev, Najsarek; Bukowski, Viikilä, Elo - Demkowicz, Biłas; Bielec, Witan, Dobosz - Florczak, Glazer; Fus, Ginda, Łyko.