Oklaski za serce do gry, za walkę do końca. Sanoczanie postawili się faworytowi
Opublikowano: Aktualizacja:
Autor: Marian Struś | Zdjęcie: Tomasz Sowa
Zobacz
galerię
59
zdjęć
galerię
59
zdjęć
foto Tomasz Sowa
reklama
SportTrzeba mieć ogromne serce do gry, aby tak walczyć z pierwszą drużyną w kraju, mając jeszcze w głowach ogromne baty sprzed kilku dni w rozmiarze 13 do 1. I w dodatku grając zaledwie 14 zawodnikami. Do 37 minuty sanoczanie remisowali z zdobywcą Pucharu Polski i liderem sezonu zasadniczego 2-2. Dopiero gdy przyszło im grać w osłabieniu, nie dali już rady. Stracili dwie bramki i przegrali ostatecznie 2-5, ale za waleczność i ambicję zasłużyli na duże brawa!
reklama
TEXOM STS SANOK – GKS TYCHY 2-5 (2-2, 0-1, 0-2)
0-1 Szymon Kucharski-Rasmus Heljanko-Filip Komorski (4.38)
0-2 Joona Monto-Mateusz Bryk-Dominik Paś (6.16)
1-2 Konrad Filipek (16.16)
2-2 Bartosz Florczak-Jakub Bukowski-Karol Biłas (19.31, 5/4)
2-3 Jere Matias Alanen-Bartłomiej Jeziorski (36.38, 5/4)
2-4 Valtteri Kakkonen-Filip Komorski-Rasmus Heljanko (44.44)
2-5 Mateusz Ubowski-Mark Viitanen-Bartłomiej Pociecha (54.31)
TEXOM STS SANOK: Świderski – Biłas, Florczak; J. Bukowski, Sienkiewicz, Filipek – D. Musioł, Niemczyk; Kowalczuk, Bryzgałow – Hrużek, Ginda; Fus, Dulęba, Czopor. Trener: Bogusław Rąpała.
GKS TYCHY: Fuczik – Viinikainen, Kakkonen; Paś, Monto, Jeziorski – Kaskinen, Sobecki; Kucharski, Komorski, Heljanko – Ciura, Pociecha; Viitanen, Jere Matia Alanen, Ubowski – Bizacki, Bryk; Krzyżek, Turkin, Gościńki. Trener: Pekki Trikkonen.
SĘDZIOWIE: Wojciech Czech, Andrzej Nenko (główni), Maciej Waluszek, Kacper Król (liniowi). KARY: 8-8 minut. WIDZÓW: 1.500.
Gdy po rannym treningu Krzysztof Bukowski wypadł ze składu drużyny, okazało się, że sanoczanie przeciwko zdobywcy Pucharu Polski będą zmuszeni wystąpić w niepełne trzy piątki. Mecz zaczął się od szarży Heljanki, który zza bramki zagrał wprost na kij Kucharskiego, a ten skierował go idealnie do siatki tuż przy dalszym słupku sanockiej bramki. I tak górnicy w 5 minucie objęli prowadzenie. Goście poszli za ciosem. W 6 min. Turkin próbował uderzyć z 1 metra, ale w ostatnim momencie został powstrzymany przez Świderskiego.
Zaraz po tym z niebieskiej huknął Kakkonen, ale bramkarz STS-u schwycił krążek do raka, niczym muchę. I w tej samej minucie oko w oko z Świderskim stanął Jeziorski. Zwycięzcą tego pojedynku został goalkeeper gospodarzy. Przeważający rywale grali na najwyższych obrotach, z planem odskoczenia od przeciwnika co najmniej na dwie bramki. Sztuka ta im się udała już w 7 minucie. Bryk huknął z niebieskiej, trafiając w słupek. Do odbitego krążka pierwszy dojechał Monto, bez problemów pakując go do bramki. Ale goście nie zadowolili się tym łupem i nadal kontynuowali natarcie.
W ciągu 7-8 minut oddali kilka groźnych strzałów (Paś -10 min, Monto -11, Heljanko -13), ale Świderski bronił jak w transie. Rozpędzonych rywali powstrzymał Filipek, który na środku lodowiska przechwycił krążek i pomknął w kierunku bramki GKS-u. Mimo asysty dwóch hokeistów tyskich, wypracował pozycję do strzału i pięknym uderzeniem pod poprzeczkę pokonał Fuczika. Na kontaktowego gola goście zareagowali nerwowo.
W 17 min. Viitanen sfaulował jadącego na bramkę przeciwnika Bryzgałowa, za co otrzymał karę 2 minut, a 1,5 minuty później, za niedozwolone zamrożenie krążka, do boksu kar musiał zjechać także Bryk. Z dużą mocą zaatakowali sanoczanie. I chociaż gościom udało się wybronić 21 sek. gry w podwójnym osłabieniu, kontynuowali natarcie. Kuba Bukowski wycofał krążek na niebieską do Florczaka, a ten huknął jak z armaty i guma wylądowała w siatce bramki zdobywcy Pucharu Polski. Szok! Na przerwę po I tercji obie drużyny zjeżdżały, gdy na tablicy widniał wynik 2-2.
Goście rozpoczęli drugą odsłonę przeważając, ale gospodarze, walcząc ambitnie, odpierali ich ataki, w dogodnych momentach kontratakując. Próbowali wpisać się na listę strzelców: Paś (24 min), Jeziorski (26), Heljanko (27), ale bez powodzenia. Gdy na ławce kar wylądował Dulęba, ich ataki były jeszcze mocniejsze. Najbliżej powodzenia byli: Paś (28), Heljanko (29) i Ciura (30), ale nie potrafili postawić kropki nad „i”. Odważnie odpowiedzieli im gospodarze.
W 31 min. Fuczik z trudem sparował uderzenie Florczaka, czujnie wyłapując także kąśliwy strzał Sienkiewicza. Pechową dla sanoczan okazała się 36 minuta, gdy na ławkę kar musiał zjechać Ginda. Odpowiedzią był prawdziwy szturm na bramkę rywala. Najpierw przepiękną interwencją popisał się Świderski, ale chwilę po nim zabrakło mu już sił, a może koncentracji, w wyniku czego Allanen trafił do siatki, precyzyjnie strzelając z pola bulikowego w długi róg sanockiej bramki.
Na 8 sekund przed syreną kończącą II tercję Filipek zupełnie niepotrzebnie rzucił na bandę jednego z hokeistów GKS-u, za co otrzymał karę 2 minut odsiadki. Tercja 1-0 dla gości, a gdyby nie kara Gindy, mogła się skończyć bezbramkowym remisem.
Pierwsze dwie minuty III tercji sanoczanie grali w osłabieniu, ale przetrzymali ten okres gry, skutecznie broniąc dostępu do własnej bramki. Wynik kontaktowy (2-3) dodawał im sił, mimo wyczuwalnego zmęczenia. Pechową okazała się 45 minuta. Krążek, mocno uderzony przez Komorskiego, odbił się za bramką od bandy i powrócił przed bramkę, gdzie pierwszy dopadł go Kakkonen i pewnie ulokował w siatce. W 48 min. mocno uderzył na bramkę przeciwnika Jeziorski, lecz Świderski popisał się znakomitym refleksem, końcem parkanu wybijając krążek.
W 55 min. spóźnił się z interwencją mocno zmęczony już bramkarz STS-u, przepuszczając pod łokciem oddany z nadgarstka strzał Ubowskiego. Mimo wyniku 2-5, sanoczanie do końca walczyli. W 57 min. mocny strzał na bramkę rywala oddał Biłas, lecz Fuczik nie dał się zaskoczyć. Na 3.16 min przed końcem z bramki zjechał Świderski i esteesiacy zaatakowali szóstką. Nie udała się im ta szarża i Świderski powrócił między słupki. I dobrze, bo w 58 min. oko w oko z nim stanął Paś, ale to nie napastnik GKS-u okazał się zwycięzcą tego pojedynku.
Ładne było zakończenie tego pasjonującego, trzymającego w napięciu pojedynku. Kibice GKS-u oklaskiwali swój zespół, a po drugiej stronie sympatycy STS-u jeszcze mocniejszymi brawami dziękowali swojej drużynie. To był wyraz uznania za naprawdę wspaniałą, morderczą walkę. Oni zresetowali ze swojej pamięci ostatnią porażkę 13-1 i w 14-osobowym składzie wyjechali na lód, chcąc wygrać! I teraz wiecie Państwo, dlaczego tak bardzo kochamy sanocki hokej?
Dziś, w czwartek, kolejny, zapewne ostatni mecz w wykonaniu sanockich hokeistów. Na pewno znacznie trudniejszy od tego środowego, który kosztował ich naprawdę dużo wysiłku. Przyjdźmy więc i pokażmy, że jesteśmy z nimi, pomóżmy im stoczyć jeszcze ten jeden pojedynek. I pokażmy tym samym, że absolutnie nie godzimy się, aby on był ostatnim!
reklama
reklama
1 z 59
2 z 59
3 z 59
4 z 59
5 z 59
6 z 59
7 z 59
8 z 59
9 z 59
10 z 59
11 z 59
12 z 59
13 z 59
14 z 59
15 z 59
16 z 59
17 z 59
18 z 59
19 z 59
20 z 59
21 z 59
22 z 59
23 z 59
24 z 59
25 z 59
26 z 59
27 z 59
28 z 59
29 z 59
30 z 59
31 z 59
32 z 59
33 z 59
34 z 59
35 z 59
36 z 59
37 z 59
38 z 59
39 z 59
40 z 59
41 z 59
42 z 59
43 z 59
44 z 59
45 z 59
46 z 59
47 z 59
48 z 59
49 z 59
50 z 59
51 z 59
52 z 59
53 z 59
54 z 59
55 z 59
56 z 59
57 z 59
58 z 59
59 z 59
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ
Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM
e-mail
hasło
Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama
reklama
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.