GKS TYCHY – CIARKO STS SANOK 5-0 (1-0, 2-0, 2-0)
Paul Szczechura-Jean Dupuy (6.53)
2-0 Peter Novayovsky-Patryk Wronka-Jarosław Rzeszutko (22.24, 5/4)
3-0 Szymon Marzec-Olaf Bizacki- Radosław Galant (36.23)
4-0 Christian Mroczkowski-Michael Cichy (45.50)
5-0 Paul Szczechura-Jean Dupuy-Peter Novayovsky (53.58)
Czytaj także: SANOK. Zarzuty dla nożownika z Kwiatowej [ZDJĘCIA]
GKS TYCHY: Raszka – Ciura, Novayovsky; Dupuy, P. Szczechura, Wronka – Seed, Biro; A. Szczechura, Cichy, Mroczkowski – Pociecha, Kotlorz; Gościński, Komorski, Jeziorski – Bizacki, Messikamen; Marzec, Rzeszutko, Galant.
CIARKO STS: Spesny – Olearczyk, Rąpała; Strzyżowski, Wilusz, Biały – Kamienieu, Piippo; Elo, Viikila, Sihvonen – Dekowicz, Florczak; Bukowski, Witan, Dobosz - Ginda, Bar; Łyko, Skokan, Bielec.
SĘDZIOWALI: Przemysław Gabryszak – Patryk Kasprzyk oraz Mateusz Bucki i Michał Gerne. KARY: 2-8 min.
Mecz zaczął się od groźnych uderzeń Paula Szczechury, Gościńskiego i Marca, które okazały się dobrą rozgrzewką dla Spesnego, zapewne przeczuwającego, że czeka go w nim dużo pracy. Pierwszy strzał na bramkę GKS-u oddał dopiero w 5 min. Viikila, trafiając prosto w bramkarza. Zdecydowanie rządzący na tafli gospodarze objęli prowadzenie w 7 min. spotkania. Mocno uderzył na bramkę Dupuy, Spesny zdołał odbić krążek, ale przy poprawce Paula Szczechury był już bezradny.
W 11 min. dobrym, mocnym strzałem z okolicy pola bulikowego popisał się Cichy, ale trafił w poprzeczkę. W 13 min. bliski podwyższenia wyniku był Mroczkowski, ale przegrał pojedynek z Spesnym. Minutę później bramkarz STS z największym trudem wybronił strzał Dupuya. W 16 min. zaświtała nadzieja, że mocno atakowani goście, mogą doprowadzić do wyrównania. Bliski tego był Witan, jednak Raszka barkiem zdołał obronić jego uderzenie. Tuż przed syreną w doskonałej sytuacji strzeleckiej znalazł się Marzec, jednak nie trafił z 3 metrów do bramki.
Skromne 1-0 wyraźnie nie zaspokajało apetytów gospodarzy. Od początku II odsłony śmiało ruszyli na przeciwnika, a dodatkowo pomogła im w tym kara nałożona w 21 min. na Rąpałę. Oblężenie sanockiej bramki zakończyło się mocnym strzałem Navayovskiego z niebieskiej, po którym krążek znalazł drogę do bramki. Gol natchnął tyszan do kontynuowania ataków. Goście, schowani za podwójną gardą, ograniczali się do obrony własnej bramki, której strzegł świetnie interweniujący Spesny.
W 24 min. po jednej z szybkich, koronkowych akcji gospodarzy, znakomity strzał oddał Dupuy, ale jeszcze ładniejszą obroną popisał się sanocki goalkeeper. 2 minuty później trzonkiem kija obronił on uderzenie Kotlorza. W 29 min. Elo oddał strzał z okolic bulika, Raszka wybił krążek, doszedł do niego Sihvonen, strzelił, ale i tym razem bramkarz GKS-u nie dał się zaskoczyć. Chwilę po tym uciekł defensorom STS Komorski, uderzył z kilku metrów, ale Spesny zdołał wybić krążek. W kontrze zaatakował Strzyżowski, ale Raszka wyczuł jego intencje. Groźniej atakowali gospodarze. W 31 min. A. Szczechura zmarnował idealną sytuację.
Chwilę po tym Spesny znakomicie interweniował, broniąc strzał świetnie dysponowanego w tym spotkaniu Dupuya. W 36 min. potężną bombę na sanocką bramkę z linii niebieskiej posłał Bizacki. Trudno było uwierzyć, jak poradził sobie z jej rozbrojeniem Spesny. W 37 min. w kotle, jaki zagotował się pod bramką STS, Marcowi udało się wepchnąć krążek za linię bramkową. Z decyzją sędziego uznającą prawidłowość zdobytej bramki nie mógł pogodzić się, zasadnie zresztą, trener Marek Ziętara, ostro protestując. Skończyło się nie tylko na stracie bramki, ale i 2-minutowej karze, nałożonej na sanocki zespół. W końcówce strzał na bramkę GKS-u oddał Elo, ale był on za lekki, aby zaskoczyć Raszkę.
W trzeciej tercji nic nie zmieniło się na tafli. Już w 41 min. Komorski pojechał sam na sam z Spesnym, ale górą w tym pojedynku był bramkarz STS. Podobnie było w 44 min, gdy samotnym rajd na bramkę rywala przepuścił Galant. On też nie dał rady pokonać Spesnego. W 46 min. klasę rasowego napastnika zademonstrował Mroczkowski. Potrafił tak sprytnie przerzucić krążek ponad broniącym na przedpolu Spesnym, że wpadł on do bramki. Prowadzenie 4-0 nie zadowoliło spragnionych wysokiego zwycięstwa tyszan.
W 50 min. Cichy z kilku metrów strzelił, ale bramkarz STS skrócił kąt i wyłapał krążek. W 54 min. ten sam napastnik oddał strzał z nadgarstka, ale i tym razem krążek wylądował w rękawicy Spesnego. W tej samej minucie poszła szybka zespołowa akcja GKS-u, zakończona pięknym, celnym strzałem sprzed bulika w wykonaniu P. Szczechury. To był piąty gol gospodarzy, drugi Paula Szczechury. Minutę później była szansa na zdobycie przez sanoczan honorowego gola. Niestety, krążek po strzale Sihvonena trafił w słupek.
To była sroga lekcja na powitanie fazy play-off w wykonaniu mistrza Polski. Gospodarze pokazali, że są bardzo silni i mierzą w kolejny mistrzowski tytuł. Ciekawe co zademonstrują jutro (środa), w drugim meczu. Czy nieco zwolnią, oszczędzając siły, czy pójdą za ciosem? Zobaczymy!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.