reklama

Kosztowna lekcja gry obronnej w meczu w Katowicach

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: M.Korzeniowska

Kosztowna lekcja gry obronnej w meczu w Katowicach - Zdjęcie główne

zdjęcie poglądowe | foto M.Korzeniowska

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportDużo większym arsenałem broni dysponował zespół GKS-u Katowice w meczu z TEXOM STS Sanok, stąd i wynik 6-1 dla gospodarzy nie powinien nikogo zdziwić. Zwłaszcza, że goście wystąpili w tym spotkaniu w jeszcze słabszym składzie, niż dwa dni wcześniej w Oświęcimiu, grając bez J. Musioła i Rockiego w obronie oraz J. Bukowskiego, Karnasa i Filipka w ataku. Sanoczanie walczyli ambitnie, ale nie byli w stanie powstrzymać ataków silnej drużyny GKS-u. Najtrudniej było w pierwszej tercji, przegranej 3-0, potem opór gości i ich pewniejsza gra w defensywie nie pozwoliły już katowiczanom punktować tak skutecznie.
reklama

GKS KATOWICE – EXOM STS SANOK 6-1 (3-0, 2-1, 1-0)

1-0 Ben Sokay-Stephen Anderson-Brandon Magee (6.31, 5/4)
2-0 Jean Dupuy-Mateusz Michalski-Christian Mroczkowski (12.17)
3-0 Pontus Englund-Grzegorz Pasiut-Bartosz Fraszko (17.10, 5/4)
4-0 Brandon Magee-Igor Smal (21.58)
5-0 Patryk Wronka-Santeri Koponen-Grzegorz Pasiut (26.03)
5-1 Bartosz Florczak-Lauri Huhdanpaa (39.49)
6-1 Bartosz Fraszko (51.47)
 
GKS: Kieler – Englund, Verveda; Wronka, Pasiut, Fraszko – Anderson, Maciaś; Dupuy, Sokay, Mroczkowski – Koponen, Michalski; Magee, Smal, Salituro – Hornik.
TEXOM STS: Świderski – Hrużek, Biłas; Huhdanpaa, K. Bukowski – Tamminen, D. Musioł; Sienkiewicz, Strzyżowski, Kowalczuk – Niemczyk, Florczak; Dulęba, Bryzgałow, Strtson – Koczera, Czopor – Ginda, Fus.
SĘDZIOWIE: Rafał Noworyta, Paweł Kosidło (główni), Mateusz Kucharewicz, Michał Kret (liniowi). KARY: 6 – 8 minut. 


To był kolejny ciężki mecz wyjazdowy sanoczan, przed którym kibice STS-u zadawali sobie pytanie: „będzie dycha, czy nie będzie?” Zaczęli z przytupem gospodarze, sprawdzając formę Świderskiego. Szybko go rozgrzali, co sprawiło, że sanocki goalkeeper z powodzeniem interweniował po strzałach: Englunda (5 min), Maciasia, Magee (5) i Fraszki (6). Gdy jednak w 7 min. na ławkę kar powędrował Florczak (zahaczanie), już po 21 sekundach gry w przewadze katowiczanie otworzyli wynik. Mocno strzelił na bramkę rywali Anderson, krążek odbił się od poprzeczki i zatrzymał się tuż przed linią bramkową.

Pierwszym, kto go dopadł, był kanadyjski napastnik Sokay. W kolejnych kilku minutach gospodarze jeszcze wzmocnili siłę ataku. Na sanocką bramkę strzelali i to mocno: Salituro (10), Koponen (11) i Mroczkowski (12), ale obrony tych uderzeń były popisem refleksu i umiejętności Świderskiego. 13 minuta okazała się dla gości pechowa. Pozostawiony bez opieki Dupuy przepięknie strzelił z pola bulikowego, krążek mknął po lodzie z ogromną szybkością, trafiając do bramki w długi róg, odbiwszy się od słupka. W 14 min. pierwszą groźną akcję przeprowadzili goście.

Była dziełem Huhdanpy, który przedarł się przez zasieki obronne GKS-u, zagrał pod bramkę do Czopora, ten jednak z najbliższej odległości nie trafił w krążek. Gdy w 17 min. na ławkę kar zjechał Strzyżowski (za zahaczanie), świetnym podaniem zza bramki do Englunda popisał się Pasiut. Mocny, precyzyjny strzał obrońcy GKS-u dokończył dzieła, strzelając trzeciego gola. W 19 min. przed szansą na czwartą bramkę stanął Mroczkowski, jednak miał za mało miejsca, aby zrobić użytek z tej akcji. Tercja 3-0, w pełni odpowiadała temu co działo się na lodzie. Gdyby nie postawa Świderskiego, ten wynik mógł być jeszcze bardziej okazały.
             

Śmielej i odważniej goście, kończąc tercję honorowym golem

 
Co znaczy zostawić napastnika GKS-u Magee na chwilę bez opieki, pokazała już druga minuta II tercji. Jego uderzenie było tak szybkie i tak precyzyjne, że nie mogło skończyć się inaczej, niż czwartą bramką dla górników. Odpowiedzią była jedna z niewielu akcji ofensywnych gości. Krążek pod bramką Kielera dostał Sienkiewicz, jednak bramkarz gospodarzy okazał się szybszy od napastnika STS-u. W 27 min. katowiczanie podwyższyli prowadzenie na 5-0 po filmowej akcji zespołowej. Z pola bulikowego huknął niczym z petardy Koponen, przyczajony pod bramką Świderskiego Wronka zmienił kierunek lotu krążka, posyłając go do siatki sanockiej bramki.

To był drugi piękny gol GKS-u w ciągu pięciu minut. Potem nadal dyktującą warunki gry byli gospodarze, jednak goście bronili się lepiej i odpowiedzialniej, a może i ataki GKS-u przy prowadzeniu 5-0 nieco zelżyły. W 30 min. bliski podwyższenia wyniku był od początku polujący na gola Mroczkowski, jednak zawsze na przeszkodzie stawał mu Świderski. Tak było i w tym przypadku. Gdy w 31 min. na ławkę kar odesłany został Florczak (uderzanie kijem), wydawało się, że pęknie sanocka obrona. W przeciągu kilkunastu sekund w idealnych sytuacjach bramkowych znaleźli się: Dupuy i Wronka, ale z najbliższej odległości zawodzili.

W rewanżu dobrą akcję ofensywną udało się zmontować Huhdanpie. Świetnie obsłużył Sienkiewicza, ale młodemu sanockiemu napastnikowi zabrakło precyzji, aby pokonać Kielera i zdobyć honorowego gola. Ale gol ten padł, na 11 sekund przed syreną kończącą II tercję. Znów motorem akcji był najlepszy z sanockich napastników Huhdanpaa. Pomknął lewą flanką, wrzucił gumę pod bramkę, widząc „pracującego na bramkarzu” Florczaka. Bartek w ścisku powalczył o krążek, po czym wepchnął go pomiędzy parkany Kielera. Tak więc, tercja zaczęła się od dwóch bramek gospodarzy, potem długo, długo nic i na sam koniec honorowe trafienie gości. Tylko przyklasnąć!
         

Wyczuli, że dychy nie będzie

 
Trzecia odsłona zaczęła się od kolejnej nieudanej próby zdobycia gola przez Fraszkę. W 42 min. fantastyczną obroną powstrzymał go Świderski. Potem była kara Niemczyka (43 min), następnie Smala (47), ale żadnej z drużyn nie udało się zmontować coś sensownego. Dopiero pomiędzy 50 i 51 minutą dwukrotnie bliscy strzelenia kolejnych bramek byli katowiczanie. Najpierw uderzenie Vervedy znakomicie zatrzymał Świderski, a po chwili wygrał on pojedynek stając ko w oko z Pasiutem. Odpowiedzią były dwie kontry sanoczan.

W 51 min. Huhdanpa posłał świetny krążek do Sienkiewicza (szkoda, że w tym meczu nie zagrał J. Bukowski), ale ten minimalnie chybił. Chwilę po tym dobrze strzelił Kowalczuk, lecz Kieler zdołał odbić krążek do boku. Była 52 minuta, kiedy krążek przejął w swojej tercji Fraszko, prezentując piękny indywidualny taniec, kończąc go zdobyciem bramki. W tym przypadku nie popisała się sanocka defensywa, ale trzeba przyznać, że rajd napastnika Gieksy był rewelacyjny. W 60 min. bliski szczęścia był K. Bukowski, lecz mimo świetnej sytuacji, pojedynek z nim wygrał Kieler.
 
Porażka 6-1! Dychy nie było, ale przegrana, co by nie mówić, zdecydowana. Patrząc na grę GKS-u aż trudno było uwierzyć, jak mogliśmy w Sanoku z tą drużyną wygrać! Taki to już jest hokej. Górnicy dysponują dużo większą siłą, więc nie mieli powodów, aby bać się sanoczan na własnym lodowisku. Goście zagrali ambitnie, walcząc do samego końca. I chociaż do tej pory unikałem przyznawania indywidualnych cenzurek, za mecz w Katowicach na najwyższe noty w naszej drużynie zasłużyli: Filip Świderski (mimo 6 goli), Lauri Huhdanpa w ataku oraz Bartosz Florczak i Karol Biłas w obronie. Gramy dalej!
 

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo