Bohaterem spotkania był Jakub Bukowski, który zdobył trzy bramki, w tym tę decydującą z rzutu karnego. Upragniony sukces potrzebny był młodej sanockiej drużynie, a także jej wiernym kibicom, którzy tym razem nie wyczuli sensacji, jako że przybyli na ten mecz w wyjątkowo skromnym 400-osobowym składzie. Szkoda, bo dużo stracili!
TEXOM STS SANOK – GKS KATOWICE 4-3 (2-1, 0-2, 1-0, 0-0, 1-0 w rz. karnych)
1-0 Jakub Bukowski-Lauri Huhdanpaa-Krzysztof Bukowski (11.17)
1-1 Błażej Chodor-Grzegorz Pasiut-Patryk Wronka (15.07)
2-1 Lauri Huhdanpaa (17.43)
2-2 Grzegorz Pasiut-Bartosz Fraszko-Santeri Koponen (23.00)
2-3 Bartosz Fraszko-Alexi Varttinen-Santeri Koponen (39.35)
3-3 Jakub Bukowski-Lauri Huhdanpaa (56.47)
4-3 Jakub Bukowski – rzut karny decydujący (65.00)
TEXOM STS: Salama – Karnas, Biłas; J. Bukowski, Huhdanpaa, K. Bukowski – D. Musioł, Tamminen; J. Musioł, Strzyżowski, Filipek – Florczak, Niemczyk; Dulęba, Sienkiewicz, Dobosz – Rocki, Gurshman; Ginda, Bryzgałow, Fus.
GKS: Kieler – Englund, Runesson; Wronka, Pasiut, Fraszko – Chodor, Verveda; Dupuy, Sokay, Mroczkowski – Koponen, Varttinen; Bepierszcz, Anderson, Kallionkieli – Maciaś, Hofman; Salituro, Smal.
SĘDZIOWIE: Paweł Kosidło i Robert Długi oraz Kacper Król i Zachariasz Kadela.
KARY: 4-6 minut.
WIDZÓW: 400.
Tym razem nie zaczęło się od straty gola. Początek meczu był wzajemnym badaniem się, a na bramki rywala strzelali: ze strony GKS-u: Smal (2 min), Englund (3), Dupuy (4 i 9), zaś ze strony STS-u: J. Bukowski (4), Dulęba (5) i Ginda (10).
W 11.17 min. znakomita kontra gospodarzy 2 na 1 przyniosła im prowadzenie. Strzelcem bramki był Jakub Bukowski, który pięknie sfinalizował idealne podanie Huhdanpy.
Wyrównujący gol padł w 15.07 min, kiedy to spod niebieskiej uderzył z nadgarstka Chodor, a krążek przeleciał obok zawodników czyhających nań pod bramką i zupełnie zaskoczył zasłoniętego Salamę, lądując pod poprzeczką.
Szybko chcieli zapomnieć o tej dość pechowo straconej bramce sanoczanie. W 18 minucie pod bramką GKS-u sprytnie odebrał krążek Chodorowi Huhdanpaa i świetnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Kielera.
W końcowych fragmentach I tercji ładną dla oka akcję rozegrali ze sobą bracia Bukowscy i Kuba znów był blisko zdobycia gola. Ale i tak serca rosły, jako że była to pierwsza w tym sezonie tercja wygrana z drużyną z czołowej szóstki.
W drugiej tercji Gieksa się odkuła
Przyspieszyli goście, jakby chcąc jak najszybciej zamazać niekorzystny wynik pierwszej tercji. Sztuka ta udała się gościom w 23 minucie. Kontra w wykonaniu Fraszki zakończyła się idealnym podaniem wzdłuż bramki do Pasiuta. Salama próbował przeciąć lot krążka, był blisko jego zagarnięcia, ale spóźnił się o ułamek sekundy. Pasiut nie miał problemu z ulokowaniem gumy w bramce.Odpowiedzią na wyrównującego gola było uderzenie J. Bukowskiego z okolic bulika w 24 min, które sprawiło Kielerowi pewien kłopot. Podobnie jak strzał Pasiuta oddany w 28 min, po którym krążek odbił do boku Salama.
W tej samej minucie sprzed niebieskiej huknął Koponen. Krążek na raty zdążył zamrozić Salama, uprzedzając groźną dobitkę.
W 29 min. w sytuacji bramkowej znalazł się Strzyżowski, jednak jeden z obrońców Gieksy zdołał zablokować krążek.
Minutę później wrzucił krążek pod bramkę GKS-u Krzysztof Bukowski. Tam pierwszy był przy nim jego brat Kuba, dwukrotnie dobijając, ale Kieler szczęśliwie wyszedł z opresji obronną ręką.
Chwilę po tym próbował uciec na czystą pozycję Sienkiewicz, tocząc twardą walkę z obrońcą rywala, który okazał się silniejszym fizycznie.
Kontratakowali rywale, którym udało się uzyskać dość dużą przewagę na tafli. W 35 minucie niebezpieczny strzał z nadgarstka oddał Sokay, ale Salama popisał się świetnym refleksem.
Minutę później wybronił strzał Englunda, a zaraz po nim uderzenie Chodora spod niebieskiej. Gdy wydawało się, że tercja na przełamanie zakończy się jednobramkową wygraną gości, na 25 sekund przed końcową syreną w niegroźnej sytuacji spod bandy posłał krążek na bramkę STS-u Fraszko.
Spóźnił się z interwencją Salama i guma wylądowała w długim rogu jego świątyni. Można powiedzieć, gol, który nie powinien się przydarzyć. I w ten przykry dla gospodarzy sposób katowiczanie objęli prowadzenie 3-2.
Gramy do końca! Mecz się jeszcze nie skończył
Niepotrzebny gol musiał bardzo zaboleć i widać było, że sanoczanie bardzo chcieliby odrobić stratę. A że goście postanowili odskoczyć na dwie bramki, na tafli można było oglądać ciekawą wymianę ciosów z przewagą gości.W 49 min. atak Wronki dzielnie odparł Salama, a w 53 min. przed szansą na gola stanął Fraszko. Z bliska skierował krążek do sanockiej bramki, ale posłał go zbyt wolno i Salama w ostatnim momencie zdołał wygarnąć gumę końcem parkanu.
Chwilę po tym, po wygranym przez gości buliku, Mroczkowski znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem STS-u. Z bliska mocno uderzył, ale trafił wprost w odbijaczkę Salamy. Zrobiło się dość nerwowo.
W 54.44 min, za spowodowanie upadku przeciwnika, na ławce kar wylądował Mroczkowski, a w 56.19 min. za ostrość ukarany został Verveda, który wszczął pojedynek z Biłasem.
Zaatakowali sanoczanie. W 56.47 min, grając z przewagą jednego zawodnika, w tłoku podbramkowym J. Bukowski znalazł lukę, do niej kierując krążek. Tak padło wyrównanie.
Gospodarze poszli za ciosem. W 57.31 min. ryknęły trybuny, kiedy krążek do bramki Kielera wpakował Strzyżowski. Okazało się jednak, że sędziowie dopatrzyli się zagrania „Fryzjera” wysokim kijem (jak oni to zmierzyli?) i bramki nie uznali.
Dogrywka i karne – emocje do końca!
Remis 3-3 z wicemistrzem Polski dawał sanoczanom 1 punkt, ale oni głodni byli zwycięstwa. Dogrywka nie wyłoniła zwycięzcy, choć bliżsi temu byli goście.Strzały Fraszki, Pasiuta i Andersona mogły dać im wygraną, ale we wszystkich tych przypadkach Salama stanął na wysokości zadania.
Konkurs rzutów karnych rozpoczął się od nieudanych prób Tamminena i Wronki. W drugiej kolejce nie pokonał Kielera K. Bukowski, natomiast sztuka ta udała się Fraszce.
W trzeciej próbie było odwrotnie. Pięknego gola zdobył Huhdanpaa, podczas gdy Pasiut musiał uznać wyższość Salamy. Przy stanie 1-1 zawodnicy przystąpili do czwartej próby.
I na początek wielka radość: gola zdobywa Kuba Bukowski, nie udaje się to Dupuyowi. Wprawdzie sędziowie długo analizowali na video czy krążek odbity od poprzeczki po strzale Kuby przekroczył linię bramkową, czy też nie, ostatecznie werdykt był korzystny dla strzelca, jego drużyny i Sanoka.
Gdy po chwili Strzyżowski pokonał Kielera, już piąty zawodnik GKS-u nie musiał strzelać karnego. Gol „Fryzjera” sprawił, że sanoczanie rzucili się sobie w objęcia, autentycznie ciesząc się ze zwycięstwa!
Bo było z czego! Pokonać wicemistrza Polski to naprawdę sztuka! Brawo Wy! Brawo Kuba Bukowski, brawo Lauri Huhdanpaa, brawo Marek Strzyżowski, brawo Krzysiek Bukowski, brawo Dominik Salama, brawo cała DRUŻYNA!
Teraz szybko trzeba ochłonąć, bo w czwartek mecz wyjazdowy z GKS-em Tychy, a w sobotę u siebie z JKH Jastrzębie. Trochę mało czasu, żeby nacieszyć się zwycięstwem z wielką Gieksą!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.