KARPATY KROSNO – EKOBALL WIKI STAL SANOK 0:1 (0:1)
BRAMKA: Krystian Jaklik (22')
KROSNO: Krawczyk, Gierlasiński, Król (Szwast 80'), Fundakowski, Knap (Brożyna 75'), Czelny (Kasperkowicz 66'), Burka, Wojtasik (Botwinnik 55'), Stasz, Zięba (Kowalski 73'), Sikorski. Trener: Dariusz Jęczkowski
SANOK: Krzanowski, Kaczmarski, Karol Adamiak, Kokoć, Wójcik, Tabisz, Jaklik (Lorenc 63'), Ząbkiewicz (Posadzki 74'), Słysz (Domaradzki 63'), Sieradzki (Femin 79'), Pielech (Sobolak 74'). Trener: Mateusz Ostrowski
Krystian Jaklik pokazał kunszt w 22. minucie. „Balansem ciała zwiódł dwóch piłkarzy przed linią pola karnego i przewspaniale uderzył lewą nogą w samo okienko” – tak sytuację opisano na facebooku Klubu Sportowego Ekoball Sanok.
Oprócz tego stalowcy mieli jeszcze kilka okazji, głównie po kontrach, ale podejmowali złe decyzje. Na przykład Jakub Ząbkiewicz w sytuacji trzech na trzech próbował uderzać, ale strzał mu nie wyszedł, a Sebastian Sobolak trafił wprost w bramkarza.
Z drugiej strony niebezpieczne strzały oddali Dawid Burka i Sylwester Sikorski, ale nie leciały w światło bramki.
– Na sukces złożyło się kilka elementów – komentuje Mateusz Ostrowski, trener Stali. – Zespół bardzo, ale to bardzo chciał wygrać ten mecz. Może to zabrzmi banalnie, ale miało to spore znaczenie. Mnóstwo zdrowia straciliśmy w meczu z Polonią i w meczu z Wisłoką, a zdobyliśmy tylko po punkciku. Uderzenie Krystiana Jaklika było po prostu piękne. Wrócił po kontuzji, dobrze wyglądał w tygodniu. Zdecydowaliśmy się na dość odważne dwie-trzy zmiany, co przewietrzyło, odświeżyło skład. Zawodnicy wchodzący z ławki dali drużynie drugi oddech. Dziś to było bardzo potrzebne. Fajne jest też to, że trzeci mecz z rzędu z mocnym zespołem nie tracimy bramki.
Szkoleniowiec opisuje, że Karpaty nie stworzył poważniejszego bezpośredniego zagrożenia.
– Bardzo dużo było granych długich piłek, szczególnie w końcówce – dodaje. – My, szczerze mówiąc, też nie stworzyliśmy za wiele sytuacji. W końcówce po dobrej akcji Rafała Domaradzkiego „setkę” miał Sebastian Sobolak. Mogło to zamknąć mecz. Trudno, nie udało się, zwycięzców się nie sądzi. Dawno Sanok nie wygrał w Krośnie, więc jest się z czego cieszyć.