reklama
reklama

Cracovia odsyła „Niedźwiadki” do domu

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: pixabay

Cracovia odsyła „Niedźwiadki” do domu - Zdjęcie główne

foto pixabay

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Sanockie „Niedźwiadki” nie powtórzą tytułu mistrza Polski Juniorów (U21) sprzed roku, nie zdobędą żadnego medalu, nawet o nie nie powalczą. Przegrywając dziś z CRACOVIĄ (4-3 w dogrywce), a wcześniej z „Sokołami” Toruń, stracili szanse na grę w półfinałach mistrzostw. Dramaturgia tego zdarzenia jest tym większa, że po I tercji sanoczanie prowadzili 3-0 i wydawało się, że do końca będzie już lekko, łatwo i przyjemnie. Tymczasem okazało się, że było ciężko, trudno i nieprzyjemnie. Najgorsze w tym jest to, że trochę na własne życzenie.
reklama

MKS CRACOVIA – UKS „NIEDŹWIADKI” MOSiR SANOK 4-3 (0-3, 1-0, 2-0, 1-0 d.)

0-1 Jakub Sudyka-Karol Biłas (9.35)

0-2 Paweł Pisula (9.44)

0-3 Paweł Pisula-Szymon Dobosz (18.38)

1-3 Ivan Lebiedzeu (32.40)

2-3 Hleb Sapehin-Kirył Jastrabau (42.51)

3-3 Hleb Sapehin (57.32)

3-4 Hleb Sapehin-Jastrabau (64.34)

 

Gra szła o wielką stawkę, gdyż tylko wygrana dawała zwycięzcy szansę na awans do półfinałów. Pierwsze minuty pokazywały, że wynik jest sprawą otwartą. Rywale toczyli otwartą grę, nie stwarzając jednak sytuacji bramkowych. Zmianę przyniosła 10 minuta, kiedy na ławkę kar odesłany został jeden z zawodników Cracovii. Akcję sanoczan zakończył ostrym strzałem Karol Biłas, po którym Ondrey Doliszka, bramkarz Cracovii, zdołał odbić krążek, ale przy dobitce Jakuba Sudyki był już bezradny. Gol uskrzydlił sanockich hokeistów. Już dziewięć sekund po nim strzelili krakusom kolejnego. Bramka była efektem znakomitej indywidualnej akcji Pawła Pisuli, który objechał obrońcę, po czym oddał kapitalny strzał, po którym krążek ugrzązł w siatce. Potem gra się wyrównała, nabierając rumieńców w końcówce tercji. Akcje Filipa Sienkiewicza i Szymona Dobosza kończyły się dobrymi interwencjami bramkarza Cracovii, ale w 19 min. precyzyjny strzał Pisuli w długi róg przyniósł sanoczanom trzecią bramkę. Czyżby zaliczka na wagę zwycięstwa?

                      Prowadząc 3-0, niekoniecznie gra się lepiej

Drugą tercję mocniej rozpoczęli krakowianie, dając tym samym sygnał, że jeszcze się nie poddają i będą walczyć do samego końca. W 32 min. w jednym z ostrych starć kontuzję odniósł Filip Sienkiewicz, który już do końca nie pojawił się na tafli, co niewątpliwie było dużą stratą dla „Niedźwiadków”. W 33 min, po jednym z szybkich ataków zagranicznego składu „Cracovii”, Jastrabau oddał mocny strzał, odbił go Filip Wiszyński, ale dobitka w wykonaniu Lebiedzeua była już nie do obrony. Gol niezwykle zmotywował zespół krakowski. Osiągnęli ogromną przewagę, siejąc popłoch pod sanocką bramką. Strzelali na nią: Szatiłow (33 i 35 min.), Dąbkowski (34), Jastrabau (35), Sapehin (36), Jaracz (38). Zwijał się, jak w ukropie Wiszyński, wspierany przez defensorów. W 34 min. na bramkę „Niedźwiadków” jechało czterech hokeistów Cracovii, a dostępu do niej bronił jeden obrońca (Kacper Rocki) i bramkarz. Stała się wtedy rzecz niewiarygodna, ale Rockiemu udało się zablokować strzał rywala, chroniąc tym własną bramkę. Tercję wygrywają krakowianie 1-0, choć zasłużyli co najmniej na trzy bramki.

                                     Od 3-1 do 3-3

Trzecia tercja rozpoczęła się od kary Lebiedzeua, więc sanoczanie wyczuli szansę, że bezpiecznie byłoby uciec rywalowi na trzy bramki. Mocny strzał Biłasa udało się krakowianom zablokować, ale chwilę potem w znakomitej sytuacji znalazł się Jakub Mazur. Z bliska strzelił, ale jakimś cudem udało się bramkarzowi Cracovii zatrzymać krążek. Uderzał jeszcze Michał Starościak, ale trafił bramkarza krążkiem w kask i sędzia przerwał akcję. Krakowianie odpowiedzieli szybką akcją Jastrabau, który za bramką powalił na lód sanockiego obrońcę, wchodząc w posiadanie krążka. Wypatrzył przed bramką Sapehina, zagrał do niego, a ten dopełnił formalności. Tak padła kontaktowa bramka, która miała prawo wzbudzić niepokój w szeregach sanoczan. 

Wzmógł się on tym mocniej, że w 45.15 min. Marion Wróbel otrzymał karę 2 minut za uderzanie, a że nie chciał się z tym werdyktem pogodzić, sędzia dołożył mu kolejne 2 minuty za niesportowe zachowanie się. Zakotłowało się pod sanocką bramką. Momentami zupełnie nie było widać, gdzie znajduje się krążek. Na szczęście nie wpadł do bramki, choć przy uderzeniu Kiełbickiego, Wiszyński popisał się niezwykłym wprost instynktem. Po 4 minutach gry do jednej bramki, z odsieczą ruszyli sanoczanie, wykorzystując karę Jastrabaua. Po strzale Bartosza Florczaka, odbił krążek Doliszka, dobijał go Szymon Dobosz, ale ten wylądował w rękawicy bramkarza Cracovii. Na zapisie video sędziowie sprawdzali czy przypadkiem nie była to obrona już za linią bramkową, ale orzekli, że nie. W 53.10 min. na karę odesłany został Sapehin, więc znów pojawiła się okazja, aby uciec rywalowi o dwie bramki. Dwa strzały Florczaka wyłapał Doliszka, zaś po uderzeniu z bliska Mazura, krążek trafił prosto w bramkarza Craxy.

Dramat sanoczan zaczął się w 55.48 min, kiedy to Pisula, walcząc za bramką rywala, uderzył kijem w twarz jednego z zawodników Cracovii, za co otrzymał karę większą 4 minut. Oczywiście, zagraniczny zaciąg Cracovii ruszył do szturmu, niemal nie schodząc z lodu. W jednym z młynów pod bramką Wiszyńskiego sędzia dopatrzył się przewinienia, które zakwalifikował jako rzut karny. Wykonywał go Jastrabau, ale Wiszyński wykazał się niesamowitym wyczuciem. Wyczekał białoruskiego napastnika, a następnie wybił mu krążek. W dalszym ciągu krakowianie grali z przewagą jednego zawodnika, groźnie atakując. Na 2,5 minuty przed końcową syreną pękła sanocka bramka. Stało się tak w wyniku niesygnalizowanego, mocnego uderzenia Sapehina, które można by nazwać takim nie do obrony. I tak waleczni krakowianie doprowadzili do wyrównania wyniku na 3-3. 

                           Zabrakło sił i …Sienkiewicza

Rozpoczęła się dogrywka. Już w 1 minucie wymanewrował dwóch sanoczan Jastrabau, ale powstrzymany został przez Wiszyńskiego. W 3 min. groźny strzał Szatiłowa obronił sanocki goalkeeper. Ale w ostatniej minucie dogrywki, na 26 sekund przed jej końcem, szybki strzał w kierunku sanockiej bramki oddał Jastrabau, tam krążek dopadł Sapehin i pewnie umieścił go siatce. Krakowianie rzucili się sobie w objęcia. Dokonali czegoś, w co trudno było uwierzyć. Od 0-3 do 4-3! Dzień wcześniej w rzutach karnych pokonali „Sokoły” Toruń 4-3. A sanoczanie smutni, z łzami w oczach, jakby nie dowierzali, że to się mogło stać. Przecież jeszcze w 33 minucie meczu prowadzili 3-0…

Kto w półfinałach Mistrzostw Polski U20

Wszystkie mecze zostały rozegrane, znamy pary półfinalistów. W „naszej” grupie w turnieju zwyciężyła Polonia Bytom (6 pkt, stosunek bramek +6), na 2. Miejscu uplasowały się „Sokoły” Toruń (4 pkt.), dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu (-1). 3 m. dla „Niedźwiadków” Sanok (4 pkt.) i bilans bramkowy -2. I miejsce 4. Cracovia (4 pkt.) i bilans bramkowy -3.

W grupie „nowotarskiej” zwyciężyło „Podhale” Nowy Targ – komplet 9 punktów (+11), na 2 m. Zagłębie Sosnowiec: 5 pkt (+4), na miejscu 3. Katowice-Naprzód Janów: 2 pkt (-7) i na 4. Unia Oświęcim: 2 pkt (-8).

W półfinałach: Polonia Bytom zmierzy się z Zagłębiem Sosnowiec, zaś Podhale Nowy Targ zagra z „Sokołami” Toruń. 

Żal, zwłaszcza, że w głównej roli wystąpi Polonia Bytom, którą po świetnym pojedynku pokonaliśmy 4-1. Ale taki już jest sport! Hokej w szczególności. Nic to, głowa do góry! Na tych mistrzostwach hokej świat się nie kończy. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama