Wiosna przyciąga offroadowców — i… dramaty
W sobotę, 29 marca, ratownicy Bieszczadzkiego Pogotowia Ratunkowego oraz załoga Lotniczego Pogotowia Ratunkowego mieli pełne ręce roboty. Ciepła, wczesna wiosna sprawiła, że fani jazdy terenowej masowo ruszyli na bieszczadzkie łąki, szutry i leśne ścieżki. W ślad za nimi – niestety – podążyły poważne wypadki.
Choć miłośnicy adrenaliny często zapewniają, że mają wszystko „pod kontrolą”, sobota pokazała, jak szybko zabawa może zamienić się w walkę o życie.
Pierwszy wypadek w Stężnicy – akcja z udziałem quada i śmigłowca
Już w godzinach przedpołudniowych doszło do pierwszego groźnego zdarzenia. W Stężnicy, około dwóch kilometrów od najbliższego miejsca dostępnego dla karetki, kierowca quada doznał poważnych obrażeń. Na miejsce ruszył zespół ratowników z podstacji R0188 w Cisnej, który — podobnie jak poszkodowany — dotarł na miejsce na quadach, wspomagany przez innych uczestników rajdu.
Ze względu na trudne warunki terenowe i stan poszkodowanego, do akcji wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Pacjent został przetransportowany drogą powietrzną do szpitala.
Michniowiec: dwóch rannych po koziołkowaniu quada
Niedługo po zakończeniu pierwszej interwencji ratownicy znów zostali wezwani do akcji. Tym razem do miejscowości Michniowiec, niedaleko Czarnej. Dwóch mężczyzn, również jadących quadem, kilkukrotnie przekoziołkowało w trudnym terenie.
Na miejsce skierowano zespół R0174 z Lutowisk. Obaj poszkodowani doznali poważnych urazów, co ponownie wymusiło udział śmigłowca LPR — Ratownika 10 z Sanoka. Kolejna szybka i skoordynowana akcja pozwoliła przetransportować rannych do placówek medycznych.
Tragiczny finał dnia w Polanie
Zgodnie z niepisanym „prawem serii” – to nie był koniec dramatycznych wydarzeń tego dnia. Jeszcze przed zakończeniem dyżuru, zespół z Lutowisk został wezwany do trzeciego zdarzenia. W miejscowości Polana samochód terenowy wypadł z szutrowej drogi i dachował. Skutki okazały się tragiczne.
Kierowca pojazdu wypadł z auta i zginął na miejscu. Dwoje pasażerów zostało rannych. Do akcji wkroczyły dwa zespoły ratownicze: z Lutowisk oraz z Ustrzyk Dolnych. I tym razem nie obyło się bez wsparcia powietrznego – ponownie podjęto decyzję o udziale śmigłowca LPR.
Wiosna dopiero się zaczęła. Ratownicy apelują o rozwagę
Sobotnie wydarzenia w Bieszczadach dobitnie pokazują, jak niebezpieczna potrafi być jazda terenowa – zwłaszcza w wymagających warunkach przyrodniczych. Ratownicy biją na alarm: moda na offroad z każdym rokiem przybiera na sile, a wraz z nią rośnie liczba dramatycznych interwencji.
Bieszczady kuszą przestrzenią i dzikością, ale też nie wybaczają błędów. Jedno niedopatrzenie, zbyt szybka jazda, nieprzygotowany sprzęt – i kończy się dramatem.
Komentarze (0)