reklama
reklama

Stary niedźwiedź mocno (nie) śpi

Opublikowano:
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Bieszczady Niestety, coraz rzadziej można zaśpiewać bieszczadzkim misiom znany dziecięcy przebój „Stary niedźwiedź mocno śpi”. Wyraźnie cieplejszy klimat sprawia, że ich sen jest lekki, a zdarza się, że nie zapadają w niego wcale. Jak donoszą leśnicy, tropy kilkunastu niedźwiedzi zauważyli już w drugiej połowie stycznia w Bieszczadach. Wędrujące i bawiące się zwierzęta zarejestrowały także fotopułapki ustawione w lasach nadleśnictw Baligród i Stuposiany.
reklama

Regularne tropy drapieżników pojawiły się na leśnych duktach, którymi lubią one wędrować. Szczególnie dotyczy to szlaków zrywkowych i dróg do transportu drewna.


Czytaj także: Kto nakazał usunięcie tablicy z nazwiskami zamordowanych żołnierzy?

Wprawdzie nie natrafiono na ich tropy na szlakach turystycznych, jednak leśnicy ostrzegają, że przebudzone ze snu, mogą być groźne dla ludzi. – W żadnym wypadku nie należy schodzić ze szlaków turystycznych. Przypadkowo możemy znaleźć się np. w pobliżu gawry.

– mówi Edward Marszałek, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.
Wskazując na brak rozwagi wśród turystów, wspomina przypadki, jak to kilka lat temu poszukiwacz poroży wjechał na nartach do gawry niedźwiedziej, zaś inny, żądny wrażeń, włożył głowę do gawry, która mieściła się w pniu starej jodły. 

- Zapewne teraz gdy mróz ściśnie, a pokrywa śniegu utrudni poruszanie się, niedźwiedzie obniżą swą aktywność, zapadając w okresowy letarg, ale doświadczenia z ich obserwacji pozwalają przypuszczać, że już nie zasną jak przysłowiowy suseł – mówi Kazimierz Nóżka, leśniczy z Nadleśnictwa Baligród, który często spotyka się z drapieżnikami. – Zauważam, że coraz częściej wielokrotnie wychodzą zimą ze swej gawry, bywa też, że niemal codziennie podbierają karmę jeleniom i żubrom.

– dodaje.

Mrożące krew w żyłach spotkania z niedźwiedziem 

Bieszczady są największą ostoją niedźwiedzia brunatnego w Polsce. Jednakże przeciętny turysta raczej nie ma się czego bać, jako że zwierzęta te, mimo swych imponujących gabarytów, unikają kontaktów z ludźmi. Pomaga im w tym znakomity węch. Niemile kończą się nagłe wejścia na terytorium zwierzęcia, zaskoczenie go z małymi, czy podczas posilania się.

Niemniej jednak co jakiś czas dochodzi do spotkań człowieka z niedźwiedziem, z których człowiek wychodzi z obrażeniami. Kilka lat temu do ataku niedźwiedzia doszło w lesie niedaleko wsi Buk i Terka. Drapieżnik zaatakował mężczyznę, który szukał jelenich poroży. Tej wyprawy do lasu Kazimierz K. nie zapomni do końca życia. Ma świadomość, że tylko cudem przeżył to spotkanie. 

- Gdy rozległ się potężny ryk, zrozumiałem jak w wielkim, znalazłem się niebezpieczeństwie. Próbowałem schować się za drzewem, ale niedźwiedź pacnął mnie łapą i powalił na ziemię. Widziałem nad sobą jego wielki łeb i jak mu z pyska cieknie ślina. Myślałem, że to moje ostatnie chwile – wspomina. Niedźwiedź, ostrym jak nóż pazurem, rozciął skórę na głowie bezbronnej ofiary, po czym zatopił kły w jego ręce, nodze i plecach. Następnie kilka razy potrząsnął nim jak kukiełką, po czym odszedł. Dziś wie, że swoje życie zawdzięcza własnemu opanowaniu. – Po prostu nie uciekałem, nie krzyczałem, zastygłem w bezruchu i rękami zakryłem twarz. To pomogło. Miś szybko się mną znudził i poszedł sobie – komentuje swe niezwykłe spotkanie cudem ocalony.

Spotkania z niedźwiedziem nie zawsze kończyły się szczęśliwie. Do głośnego dramatu doszło przed sześcioma laty w lesie nieopodal Olszanicy, gdzie ratownicy GOPR przystąpili do poszukiwań zaginionego mężczyzny. Jadąc quadem, zostali zaatakowani przez drapieżnika. Szczęśliwie udało im się skłonić go do odwrotu. Kilkanaście metrów od tego miejsca znaleźli ciało poszukiwanego człowieka. Jak zginął? Czy w wyniku ataku niedźwiedzia, czy też za sprawą człowieka? Biegli długo nie mogli udzielić jednoznacznej odpowiedzi, po czym jednak uznali, że to atak drapieżnika doprowadził do śmierci mężczyzny.

 

Pora się przedstawić

Bieszczady stanowią największą populację gatunku niedźwiedzia. Wchodzi ona w skład populacji karpackiej, żyjącej na terenie Polski, Słowacji, Rumunii, Ukrainy, Węgier i Czech. Nasza polska to tylko 8 procent populacji ogólnokarpackiej. 

Na Podkarpaciu od początku lat 70. ubiegłego wieku liczebność niedźwiedzi wzrosła blisko dziesięciokrotnie. 50 lat temu było ich niespełna 20 i występowały jedynie w Bieszczadach. Ćwierć wieku później było ich już ponad 50, a w pierwszych latach tego stulecia liczba ta sięgnęła 100. Obecnie w południowo-wschodniej Polsce, głównie w Bieszczadach, Beskidzie Niskim i na Pogórzu Przemyskim bytuje blisko 200 tych drapieżników. Jest to 90 procent polskiej populacji. Czy to dużo, czy mało? Dla potrzeb przygotowanej strategii zarządzania siecią Natura 2000 przyjęto, że w regionie może przebywać 50-60 niedźwiedzi.

Niedźwiedzie uwielbiają wędrówki. Jeden z badaczy dr Wojciech Śmietana, opierając się o prowadzony monitoring kilku osobników, twierdzi, że areał jednego z samców wynosi ok. 1100 ha i obejmuje obszar od północno-wschodniej Słowacji i Otrytu po Puławy i Rymanów. 

Warto zaznaczyć, że podkarpacka populacja niedźwiedzi nadal zachowuje się zgodnie z pierwotnymi instynktami; zwierzęta unikają ludzi, choć lubią spacerować leśnymi dróżkami. Mówiąc o tym, rzecznik RDLP Edward Marszałek zwraca uwagę na jeden ważny aspekt tego zagadnienia; – Wśród podkarpackich niedźwiedzi nie występuje zjawisko synantropizacji, czyli zaniku instynktowego strachu i skłonność do przebywania w pobliżu ludzi, głównie w celu łatwego zdobywania pożywienia. Takie przypadki zdarzają się u niektórych niedźwiedzi tatrzańskich – twierdzi. 

Niedźwiedzie gawry znajdują się w trudnodostępnych starodrzewiach bukowych, oddalonych od drogi ok. 1,5 km., głównie na stokach północnych, na wysokości powyżej 900 m. npm.  

Niedźwiedzie mierzą od 2 do 3 metrów, a ich waga może sięgać nawet 800 kg. Bieszczadzkie osobniki są lżejsze. Szacuje się, że ważą od 200 do 350 kg. Nie przeszkadza im to rozwijać prędkość do 60 km/godz., świetnie pływać czy wchodzić na drzewa, choć z pozoru wydają się nam ociężałe i leniwe. Pod gęstym futrem kryją się jednak silne mięśnie umożliwiające temu ogromnemu zwierzęciu szybkie i zwinne poruszanie się. Zazwyczaj przemieszczają się na czterech łapach. Groźną pozę na dwóch łapach przyjmują zazwyczaj albo w sytuacjach zagrożenia – by zademonstrować swoją siłę, albo gdy są czymś zaniepokojone. W ten sposób zwiększają swój zakres obserwacji. 

Niedźwiedzie zaliczają się do najbardziej niebezpiecznych drapieżników w Europie. Ich pazury mają nawet 7 centymetrów długości, ich kły są stworzone do rozszarpywania, a uderzeniem łapy są w stanie przerwać kręgosłup krowie, czy nawet żubrowi. Żyją do 50 lat. Ciąża u niedźwiedzicy trwa od 6 do 9 miesięcy. Rodzi ona małe od 1 do 5 sztuk i czyni to zimą pomiędzy końcem grudnia, a początkiem lutego. Dojrzałość płciową osiągają w 3-4 roku życia. 

Potężni mieszkańcy bieszczadzkich lasów są z natury samotnikami. W towarzystwie poruszają się zazwyczaj tylko w okresie godowym oraz pełniąc obowiązki rodzicielskie (matki z młodymi). 

Wejdźmy do niedźwiedziej stołówki

 

Mimo że niedźwiedzie to drapieżniki, są one wszystkożerne. Co ciekawe, stwierdzono, że około 70 procent ich pożywienia stanowią rośliny: zioła, trawy, jagody. Nie gardzą także grzybami, ślimakami, rybami czy zwierzyną leśną. Bardzo lubią miód. Wyjadają go nawet z uli stojących 150 metrów od zamieszkiwanego przez ludzi domu. Tak było m. in. w ośrodku wypoczynkowym w Czarnej, gdzie swego czasu zdemolowali pasiekę znajdującą się tuż obok jednego z budynków. Czynią też szkody w gospodarstwach, zabijając zwierzęta domowe np. krowy czy owce.  

Bieszczadzkie misie bardzo chętnie korzystają z karmy wykładanej przez myśliwych i leśników. Żyjące w pobliżu upraw rolnych wiosną chętnie zjadają rośliny uprawne np. młody owies, a jesienią korzystają z płodów rolnych, takich jak buraki i kukurydza. 

Leśnicy dbają o to, aby stołówka niedźwiedzi była obficie zaopatrzona i atrakcyjna. Wiedząc, że ich przysmakiem są owoce, systematycznie odnawiają zasoby drzew owocowych w międzyleśnych sadach w nadleśnictwie Cisna, Komańcza, Lutowiska i Stuposiany. Odnawianie tych sadów polega na przycinaniu drzew i odkrzaczaniu, a także sadzeniu nowych, głównie grusz i jabłoni. 

 

Lubimy niedźwiadki. Oczywiście na filmach i fotografiach. Podziwiamy ich gęste, brunatne futra i zgrabne ruchy, mimo ciężkiej, wielkiej postury. I niech tak zostanie. Niech sobie żyją w naszych bieszczadzkich lasach, ale obok nas. Bez wchodzenia sobie w drogę.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama