Pan Kazimierz funkcję leśniczego sprawuje już od 35 lat. Zawód leśnika, jak zaznacza, wybrał z woli, a wręcz polecenia ojca. Rodzice zapisali go do Technikum Leśnego w Lesku, mimo że chciał on zostać mechanikiem. Karierę w Nadleśnictwie Baligród rozpoczął w 1982 roku. Jak twierdzi, jego głównym osiągnięciem jest to, że pomimo tylu lat pracy, której znaczącą częścią jest nadzór nad pozyskiwaniem drewna, ciągle może podziwiać las i być z niego dumny.
- Kocham swoją pracę - mówi pan Kazimierz. - Jest ona dla mnie dużym wyzwaniem, a obcowanie z bieszczadzką przyrodą sprawia mi niewyobrażalną radość.
Każdy dzień w leśnictwie to u pana Nóżki godzina pracy w kancelarii, zaś reszta dnia to często więcej niż standardowe siedem godzin spędzonych w lesie. Swoim zaangażowaniem dąży do tego, aby w momencie przekazywania obowiązków leśniczego swojemu następcy jego las wyglądał tysiąc razy lepiej niż ten, który przyjął na początku kariery. Satysfakcję przynosi wystawianie mu dobrych ocen przez pracowników Zakładów Usług Leśnych, a czasem też przełożonych.
Spotkania twarzą w twarz
W czasie swoich wędrówek pan Kazimierz często natrafia na niedźwiedzie. Raz zdarzyło się, że zauważył jednego z nich w trakcie jazdy samochodem. Wysiadł i chciał mu zrobić zdjęcie, ale drapieżnik zauważył leśniczego i zaczął go gonić. Panu Kazimierzowi udało się szczęśliwie umknąć przed niedźwiedzimi pazurami do auta. Niedźwiedzie z leśnictwa Polanki zna jak własną kieszeń. Każdego z nich sfotografował, wie, gdzie bytują i co lubią.
- Leśnictwo, nad którym sprawuję pieczę, jest miejscem, gdzie występuje jedno z największych zagęszczeń występowania misia w Polsce - tłumaczy. - Z tego względu przydarzyło mi się kilka fantastycznych spotkań twarzą w twarz z tymi drapieżnikami.
Panu Kazimierzowi nie brakuje leśniczej fantazji i ogromnej odwagi. W ostatnim czasie nagrał filmik, na którym widać, jak ratuje młode niedźwiadki przed watahą wilków. Nagranie biło rekordy popularności we wszystkich mediach w Polsce.
- Samo zdarzenie okazało się na tyle energetyczne, że niewiele z niego pamiętam i tylko nagrany filmik dał mi niejaki pogląd na sytuację - mówi pan Nóżka.
Leśne życie w internecie
Razem z kolegą po fachu, Marcinem Sceliną, prężnie promują swoje nadleśnictwo w internecie, głównie na Facebooku. Mimo że pomysł to zasługa pana Marcina, pan Kazimierz bardzo wciągnął się w popularyzowanie bieszczadzkich lasów. Filmiki o leśnej głuszy powstają często przypadkowo w trakcie pracy, a inspiracją do ich powstania pozostaje sama przyroda. Pan Kazimierz na swoich koncie ma ogromną liczbę filmów o roślinach i zwierzętach z baligrodzkich lasów, ale istnieje coś, czego jeszcze nie udało mu się uwiecznić na filmie, a o czym marzy.
- Pragnę sfotografować rodzinę rysi w ostrej, zimowej bieszczadzkiej scenerii - wyznaje.
Prowadzenie fanpage`a i rosnąca popularność wiąże się także z tym, że opinie głównie te pozytywne pojawiają się jak grzyby po deszczu. Wśród nich zdarzają się także pewne negatywy.
- Dużym pozytywem prowadzenia fanpage`a jest rosnąca ilość fanów i pasjonatów naszej przyrody - mówi pan Kazimierz. - Natomiast minusem jest to, że są osoby, które nie przyjmują do wiadomości, że sami możemy wprowadzać w życie takie pomysły promocji naszych lasów i nie jest to wynik poleceń płynących z góry dla poprawienia wizerunku Lasów Państwowych. Być może takie opinie są powodowane tym, że w firmach, gdzie pracują tacy ludzie, wszystko jest z polecenia, a własna inicjatywa bywa nie na miejscu.
Rosnąca popularność to również dla pana Kazimierza coraz więcej okazji do wywiadów i występów przed kamerami. Leśniczy jednak nie czuje tremy.
- Podchodzę z dystansem do siebie i swojej pracy, a w takich chwilach staram się być sobą z przekonaniem, że to, co robię, wykonuję dobrze - twierdzi. - Chciałbym dożyć takich czasów, w których wiedza o leśnictwie i przyrodzie docierałaby do społeczeństwa od fachowców, a nie od przypadkowych osób - dodaje.
W życiu prywatnym jest szczęśliwym mężem, ojcem i dziadkiem. Jego ostatnią największą pasją jest zabawa z wnukami i obserwowanie ich beztroskiej radości życia. Panu Kazimierzowi zdarza się też czasami napisać wiersz.