Jolanta nie pierwszy raz uczestniczyła w nieprzyjemniej sytuacji z udziałem zatrudnionego przez PUP mężczyznę. Jednak dopiero teraz zdecydowała się napisać skargę do jego przełożonych.
– Mężczyzna zamiast ułatwiać bezrobotnemu szukanie pracy, robi problemy – twierdzi.
Kobieta znalazła pracę w jednym ze sklepów spożywczych na terenie powiatu. Kadrowa przedsiębiorstwa, aby szybko i sprawnie dopełnić formalności, skontaktowała się z urzędem i poprosiła o przygotowanie niezbędnych dokumentów, gdyż Jolanta była osobą bezrobotną.
– Dokumenty miały na mnie czekać – opowiada. – Udałam się więc do placówki. Nie zgłosiłam się bezpośrednio do pana, z którym rozmawiałam, gdyż kończył obsługiwać petenta. Cel swojej wizyty przedstawiłam innemu pracownikowi, przy biurku obok. Pani przyjmująca moją sprawę nie była w stanie mi pomóc, bo nic nie wiedziała o wcześniejszym telefonie z działu kadr. Pracownik, mimo iż słyszał, że koleżanka szuka moich dokumentów i dzwoni do innych działów w celu uzyskania informacji, nic sobie z tego nie robił – twierdzi zbulwersowana.
Więcej w 34 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka