W polityce nic nie trwa wiecznie. Wywiad z europoseł Elżbietą Łukacijewską

Opublikowano:
Autor:

W polityce nic nie trwa wiecznie. Wywiad z europoseł Elżbietą Łukacijewską   - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Lubi gotować, czytać książki i pracować w ogródku. Po domu chodzi w dresach. O tym, jaka jest naprawdę, o jej sukcesach i porażkach w polityce oraz o perspektywach rozwoju Sanoka, z europoseł Elżbietą Łukacijewską rozmawia Sabina Tworek.

Bycie europosłem jest trudną misją społeczną. A jak Pani sobie radzi z obowiązkami i obietnicami wyborczymi złożonymi mieszkańcom naszego regionu?

- Jako europoseł wywalczyłam największe pieniądze dla Polski i naszego regionu, które są uwzględnione w 7-letnim budżecie. Jak dotąd, są to najwyższe kwoty, z których czerpią teraz lokalne samorządy. Przez cały czas staram się również realizować moje obietnice, o których mówiłam, gdy zostawałam europosłem, a mianowicie: walczyć o polskie interesy, być blisko ludzi oraz umożliwić mieszkańcom Podkarpacia zobaczenia mojej pracy w Brukseli. Kilkadziesiąt młodych osób skorzystało dzięki mnie z płatnych, miesięcznych staży, za które płacę po tysiąc euro. Młody człowiek, dzięki takim możliwościom ma okazję zobaczyć, jak funkcjonuje Unia Europejska i zdobyte doświadczenia wpisać sobie w CV, co ma naprawdę dużą wartość. Często zapraszam też na spotkania do Brukseli różne grupy społeczne. Przez cały czas współpracuję z wolontariuszami i studentami Uniwersytetu Trzeciego Wieku, Kołami Gospodyń Wiejskich, sołtysami, przedstawicielami gmin, strażakami.

Przez ten okres kilkaset osób z Podkarpacia miało okazję zobaczyć Brukselę, Parlament Europejski oraz różne atrakcje Belgii. Współpracuję też z diabetykami, szkołami i przedszkolami. Nie wspomnę już o tym, że wielu mieszkańców naszego regionu zwraca się do mnie o różnego rodzaju pomoc. Oprócz pomocy indywidualnej, cały czas wspieram finansowo i rzeczowo ludzi, którzy robią coś pożytecznego dla naszego regionu. Wspomagam różne inicjatywy społeczne: Szlachetną Paczkę, Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, funduję liczne prezenty i nagrody, które są finansowane z moich prywatnych środków. Ostatnio na przykład organizowałam w Rzeszowie i w Dębicy spotkania z seniorami, w czasie których osoby starsze mogły się za darmo przebadać. To są drobne sprawy, ale jakże potrzebne. Nie słyszałam, żeby inni europosłowie zajmowali się takimi przyziemnymi sprawami, jak ja.

Pragnę dodać, że jako europoseł przez cały czas walczę o polskie firmy transportowe, próbuję też przekonywać moich kolegów z innych krajów europejskich do moich racji, pokazuję im sukcesy Polaków i bronię naszych interesów. Moja aktywność jest widoczna na bardzo wielu płaszczyznach.

Chciałam przy okazji wyjaśnić, że praca europosła znacząco różni się od pracy posła do Sejmu RP. Przede wszystkim każdy tydzień jesteśmy zagranicą, więc nie mamy dużo czasu na spotkania w regionie. W Parlamencie Europejskim nie głosujemy też co roku (jak w polskim Sejmie) budżetu, do którego moglibyśmy zgłaszać poprawki dla naszych regionów. Jako polscy posłowie walczymy więc o polskie interesy.

 

Patrząc wstecz, jak ocenia Pani obecny rozwój Sanoka?

- Jeśli chodzi o powiat, to uważam, że mogłoby być dużo lepiej, bo inwestycji jest zdecydowanie za mało. Popatrzmy na sanocki szpital, który kiedyś prężnie funkcjonował, a obecnie znajduje się w trudnej sytuacji. Doszło do tego, że wiele osób lepiej ocenia szpital w Lesku. Przez lata bardzo blisko współpracowałam z poprzednim dyrektorem sanockiego szpitala. Wspólnie udało nam się zrealizować kilka ważnych inwestycji, dofinansowanych ze środków unijnych oraz z pieniędzy z budżetu państwa. Warto również zaznaczyć, iż Zarząd Powiatu poprzedniej kadencji bardzo aktywnie i skutecznie zabiegał o środki zewnętrzne, które umożliwiały realizację ważnych przedsięwzięć. Z przykrością obserwuję obecną sytuację szpitala i  jej konsekwencje dla lokalnej społeczności, bo przecież gorsza kondycja szpitala, to gorsza opieka nad pacjentem. Zaznaczam, że zdrowie to nie jest polityka i dlatego ubolewam, że w samorządach jest jej dzisiaj tak wiele.

Jeśli mówimy o inwestycjach w mieście Sanoku, to warto odnieść się do powstającego "kompleksu basenowego". Z pewnością jest to obiekt istotny dla miasta i dla aktywności mieszkańców, niestety nie możemy zapominać, że taka inwestycja zawsze skutkuje olbrzymimi kosztami utrzymania spoczywającymi na budżecie miasta. Przekonały się o tym Lesko i Ustrzyki Dolne. Osobiście uważam, że należałoby w pierwszej kolejności skupić się na realizacji takich inwestycji, które przynoszą miastu zyski, tworzą miejsca pracy i zatrzymują młodych ludzi w mieście. Duża tutaj rola starosty i burmistrza, aby czynić Sanok na tyle atrakcyjnym, aby ludzie chcieli tutaj mieszkać.

 

O sukcesach i bolączkach naszego regionu oraz o zawodowych planach europoseł Elżbiety Łukacijewskiej przeczytacie w numerze 6 Korso Gazety Sanockiej.

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE