Relacje rodzinne i późniejsze wydarzenia spowodowały, że aktualnie przebywa w więzieniu za przestępstwa gospodarcze. Dla większości osób byłby to koniec świata, jednak dla Tomka odsiadka stała się katalizatorem do zmian na lepsze.
– Miedzy ósmym, a dwunastym rokiem życia byłem molestowany seksualnie przez ojca – opowiada ze spokojem. – Do dzisiaj mama o tym nie wie. Gdyby się o tym dowiedziała, psychicznie pewnie byłaby już denatką. Chciałem jej tego oszczędzić, dlatego sam się z tym borykam. Włożyła dużo serca w wychowanie moje i rodzeństwa, żebyśmy wyrośli na normalnych ludzi. Do więzienia trafiłem tylko ja.
Diametralną rolę w kształtowaniu się życia mężczyzny miała przeszłość. Kowalski zapewnia, że późniejsze wydarzenia były ucieczką od dramatycznych zdarzeń z dzieciństwa. Od tej pory Tomek na każdym kroku chciał udowodnić, że jest kimś lepszym od reszty ludzi. Wszystko po to, żeby odciąć się od czasu, gdy wychowywał się w patologicznej rodzinie.
– Moja mama musiała pracować na trzy etaty, żeby spłacić dom – opowiada. – Dopiero jak miałem 22 lata mogliśmy kupić kawalerkę, żeby ojciec wyprowadził się z domu. Miały miejsce wtedy różne sytuacje. Nie raz podchodził do mnie z nożem. Kiedy mama wracała po pracy do domu, wiedziałem, że muszę w nim być o tej samej godzinie, bo zrobić jej krzywdę.
Jedyną opcją uciszenia go była siła. W nocy zamykali pokoje na klucz, bo jak wspomina Tomasz ojciec często się awanturował. Zdarzało się, że chodził z nożem. Trauma z dzieciństwa wpłynęła na to kim się stał.
Więcej w numerze 30 Korso Gazety Sanockiej