Reklama

SOR to masakra

Opublikowano:
Autor:

SOR to masakra - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Dwa tygodnie temu pisaliśmy o Adamie C., pacjencie sanockiego szpitala, który skarżył się na nieprofesjonalizm jednego z tutejszych lekarzy. Po dokładnym zapoznaniu się ze sprawą Henryk Przybycień, dyrektor szpitala, wydał oświadczenie. Jego treść prezentujemy poniżej.

"Szpitalny Oddział Ratunkowy jest oddziałem szpitalnym, na którym pacjent jest leczony w razie potrzeby do 48 godzin. W tym czasie na podstawie przeprowadzonych procedur medycznych podejmowana jest decyzja o przyjęciu pacjenta na jakiś inny oddział szpitalny lub wypisie do domu. Pacjent Adam C. zgłosił się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Sanoku w dniu 06.03.2017r o godzinie 01.45. Zgłaszał dolegliwości bólowe w klatce piersiowej od około godziny. Przyjęty na oddział ratunkowy, bezpośrednio po przyjęciu zlecono badania diagnostyczne. O godzinie 1.59 otrzymano pierwsze wyniki badań laboratoryjnych - więc krew na badania była pobrana bezpośrednio po położeniu pacjenta na Oddziale, pozostałe wyniki napływały sukcesywnie po oznaczeniu ich wartości w laboratorium.

Dla potwierdzenia zawału konieczne było dwukrotne pobranie krwi w  odstępach czasu /kilka godzin/, co jest niezbędne do skierowania pacjenta do leczenia zabiegowego. Zapis EKG nie potwierdzał zawału. Należy podkreślić, że leczenie zabiegowe jest obarczone ryzykiem powikłań i nie jest obojętne dla pacjenta. Stąd konieczność potwierdzenia badań diagnostycznych.

W przypadku opisywanego pacjenta po rozpoznaniu zawału poproszono o konsultacje dyżurującego lekarza z hemodynamiki i zaproponowano pacjentowi leczenie zabiegowe w Oddziale Interwencji Sercowo - Naczyniowych. Pacjent kategorycznie odmówił  leczenia szpitalnego i leczenia w Oddziale Interwencji Sercowo - Naczyniowych. Mimo dokładnego poinformowania o grożących konsekwencjach, łącznie ze śmiercią, podpisał własnoręcznie - przy świadkach  - brak zgody na leczenie i dalszy pobyt w szpitalu.

O godzinie 7.03 został w związku z tym wypisany z oddziału z zaleceniem: pilnej hospitalizacji w razie zmiany zdania, w przypadku pojawienia się bólu wezwania pogotowia ratunkowego, zalecono również przebywanie cały czas z osobą towarzyszącą oraz poinformowano o zakazie prowadzenia pojazdów mechanicznych. Pacjent w pełni świadomie przerwał leczenie szpitalne i wyszedł do domu. Na podstawie przedstawionego stanu faktycznego należy stwierdzić, że nieprawdą są podawane przez pacjenta informacje dotyczące sposobu i czasu diagnostyki na SOR. Reasumując, postępowanie pracowników SOR było prawidłowe.

Dla pełności obrazu skarżący się pacjent jest znany na SOR, gdyż w sposób ciągły "leczy się" w tym oddziale. W roku 2017 zgłaszał się na SOR trzykrotnie z powodu różnych - niekoniecznie sercowych – dolegliwości, w latach 2016-2015 był hospitalizowany na SOR -  11 razy. Pobyty w SOR nie kończyły się kontynuacją leczenia w poradniach specjalistycznych lub przynajmniej u lekarza rodzinnego, tylko przy kolejnych dolegliwościach zgłaszał się na SOR i nie były to pobyty związane z zagrożeniem życia. Powstają wątpliwości, czy pacjent swoim postępowaniem nie pogarsza stanu swojego zdrowia?.

Dla przypomnienia i uściślenia informacji dotyczących działania Szpitalnego Oddziału Ratunkowego: na SOR powinni zgłaszać się pacjenci z nagłym zagrożeniem życia w wyniku nagłego zachorowania lub wypadku. SOR nie jest miejscem, gdzie wykonuje się badania dodatkowe, zmienia opatrunki, przepisuje leki, które właśnie skończyły się pacjentowi, lub konsultuje prawidłowość podjętego przez lekarza leczenia.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE