Jednym z najprostszych i najpowszechniejszych sportów preferowanych w tym okresie jest bieganie. Teoretycznie nie wymaga żadnych przygotowań, profesjonalnego sprzętu, ani nawet specjalnych warunków pogodowych. Po prostu ubieram adidasy i wychodzę biegać. Jednak nie do końca jest to takie proste. Po pierwsze, jeśli chodzi o bieganie w aspekcie odchudzania, nie jest to najlepsza forma tego typu działań. Wiele osób nie wie, że podczas biegania, szczególnie takiego, jakie widzi się najczęściej, czyli długiego, męczącego, aż wymuszonego, gdy tętno wynosi 80% maksymalnego, organizm wytwarza kortyzol – hormon stresu. Produkuje się on szczególnie przy tych wymuszonych kilometrach, które robimy ostatkiem sił. Nadmiar tego hormonu powoduje zahamowanie spalania tkanki tłuszczowej. W ten sposób wpadamy w błędne koło. Mamy problemy ze snem i napady głodu. Dla zobrazowania sytuacji warto wyobrazić sobie dwóch zawodników: pierwszy uprawia sprinty – dynamiczne, krótkie formy wysiłku, drugi natomiast jest biegaczem długodystansowym. Nikomu chyba nie sprawi trudności wskazanie osoby, której sylwetka wygląda bardziej atrakcyjnie.
Więcej w 21 numerze Korso