Wbrew pozorom sprawa nie była prosta do rozstrzygnięcia. Do Romana Orzechowskiego, przewodniczącego Rady Gminy Komańcza, wpłynęły trzy oświadczenia o rezygnacji dwóch członków i pełniącego do tej pory funkcję przewodniczącego Włodzimierza Kopylca.
Ustawa mówi, że wymagana ilość członków, którą powinien zawierać klub, wynosi pięć. Po dymisjach stowarzyszenie liczy ich tylko czterech. Orzechowski zastanawiał się, kto go poinformuje o rezygnacji z członkostwa, jeśli sam przewodniczący złożył dymisję.
Paradoksalnie pod znakiem zapytania stanęło ogólne istnienie klubu. Przewodniczący rady gminy rozważał także, czy klub w ogóle formalnie istniał.
– Jak mamy podjąć decyzję o rozwiązaniu, jeśli nie była podjęta o jego zawiązaniu – mówił. Sytuację na szczęście wyjaśnił Wojciech Samek, radca prawny Gminy Komańcza, tłumacząc, że jego zdaniem należy zaakceptować rezygnacje, które wpłynęły do przewodniczącego, ze względu na brak organu wewnętrznego klubu, czyli Włodzimierza Kopylca - przewodniczącego. W konsekwencji na skutek rezygnacji stan klubu obniżył się poniżej składu statutowego, co spowoduje konieczność podjęcia uchwały.