W tym miasteczku, jak we wszystkich okolicznych i rozsianych po całym kraju, skrzętnie zaczęto przygotowywać się do wyboru gospodarza. Króla nad królami, który miałby rządzić miastem. Tron w urzędzie w centralnym miejscu kusił wielu. Pobudzał wyobraźnię przyjezdnych, nęcił doradców i cały dwór.
Aż wreszcie ludziska zebrały się do kupy, potworzyły grupy, z których wyłoniły swoich kandydatów. Jedni postawili na młodego, energicznego, z długą brodą, który w kręgach kulturalnych się obracał. Inni postanowili też zgłosić młodego i energicznego o kruczoczarnych włosach młodziana. Tylko był z nim mały szkopuł. Tegoż kandydata upatrzył na swojego człowieka, zasiadający na tronie urzędujący król. On ci to śnił o powtórnym rządzeniu miasteczkiem nad srebrną rzeką. Marzyła mu się bowiem kolejna kadencja.
Gdy tylko król dowiedział się o planach kruczoczarnego kandydata, wpadł w szał.
– Tak nie może być! - wykrzyknął.
I nie zastanawiając się, strącił biedaka ze stołka, a trzeba wiedzieć, że ów młodzian o tężyznę fizyczną mieszkańców i przybyłych dbał. Ale królowi było i tego mało, za jednym pociągnięciem cios swój wymierzył w rodzinę młodziana. Po czym sam przy poparciu swojego zwierzchnika ogłosił, że będzie walczył o tron.
Żeby i tego było mało. Król utrącił pisarczyka, który piórem spisywał kronikę miasta i pod niebiosa władcę chwalił. Bo pisarczyk zapatrzył się na kruczoczarnego młodziana. I z czasem jemu więcej w kronice miejsca poświęcał. Niczym lis odwrócił się od swego pana w poszukiwaniu innego. I nim na niebie błyskawica trzasła, wszem wobec swoją porażkę ogłosił, tłum utwierdzając w swojej racji.
Kandydat z długą brodą nieco z boku patrzył na tę bratobójczą walkę i miotania pisarczyka. Choć młody, to ze zdziwienia po łysinie się drapał i zastanawiał, od kogo on tymczasem otrzyma cios.
A w miasteczku wrzało coraz bardziej. Młody wilk ze starym za łby się pobrali, kłami się kąsali i futro sobie wydzierali. Sąsiednie miasteczka o tym huczały, zaś biedny pisarczyk zgłupiał, komu ma służyć. Kotłowało się i kotłowało w tej mieścinie, w której najstarsi mieszkańcy nie pamiętali takich dziejów...
I w tym momencie zapis się urywa, bo czas pokaże, jakie dalsze losy spadną na mieszkańców miasteczka z zamkiem na wysokiej górze.