Hitler, papież i aborcja. Policja i prokuratura problemu nie widzą

Opublikowano:
Autor:

Hitler, papież i aborcja. Policja i prokuratura problemu nie widzą - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Adolf Hitler i Jan Paweł II obok siebie. Jeden na plakacie antyaborcyjnym, drugi na pomniku, a wszystko na placu przed kościołem w centrum miasta. Bulwersuje? Nie policję i prokuraturę, które odmówiły wszczęcia postępowania w sprawie o obrazę uczuć religijnych. Sprawą zajmie się teraz sąd.

Chodzi o wystawę, która pod koniec czerwca stanęła przy wejściu do kościoła pw. Przemienienia Pańskiego w Sanoku. Plakaty zawisły w centrum miasta z inicjatywy Fundacji Pro – Prawo do życia walczącej o całkowity zakaz aborcji w Polsce. Na drastycznych zdjęciach widać płody po aborcji, zdjęciom towarzyszą opisy i komentarze mające na celu spotęgowanie przekazu. Instalacja została ulokowana w centrum miasta, w miejscu, które każdego dnia mija tysiące mieszkańców i turystów, w tym także dzieci, bo zaraz obok jest Młodzieżowy Dom Kultury.

Nocna akcja

29 czerwca troje mieszkańców Sanoka postanowiło usunąć drastyczne banery z przestrzeni publicznej. Najpierw poprosili o to policjantów, którzy akurat patrolowali teren. Kiedy funkcjonariusze odmówili, zaczęli sami usuwać banery. Zrobili to w asyście policji i za zgodą proboszcza parafii, na terenie której stanęła kontrowersyjna instalacja. Na miejscu pojawił się też Adam Kulpiński, 26-letni organizator wystawy z Fundacji Pro-Prawo do życia.

Dzień później banery ponownie zawisły na placu przy kościele. Wtedy w sprawie u burmistrza miasta i proboszcza parafii interweniował Jakub Osika, ówczesny dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury. Ostatecznie kontrowersyjna instalacja została usunięta.

Policja i prokuratura odmawia

Następnego dnia dwoje mieszkańców, którzy wcześniej na własną rękę usunęli spod kościoła banery, powiadomili policję o możliwości popełnienia przez organizatora wystawy przestępstwa. Chodzi o artykuł 196 Kodeksu Karnego, czyli obrazę uczuć religijnych.

 - Nie ulega wątpliwości, że doszło do zgorszenia i ekspozycji niewłaściwych treści - mówi Michał Jurek, który złożył doniesienie.

 - Nie dość, że banery zostały wystawione na widok publiczny, to jeszcze znajdowały się w miejscu do tego nie przeznaczonym, bezpośrednio przy wejściu do kościoła, obok pomnika świętego Jana Pawła II i obok krzyża misyjnego - symbolu kościoła katolickiego, którego jestem członkiem. Jako osoba wierząca nie zgadzam się by w tym miejscu w tej formie manifestować swoje poglądy. Uważam, że wystawianie na publiczny widok zbezczeszczonych ciał jest przestępstwem. Jest niezgodne z chrześcijańską tradycją, w której zostałem wychowany i narusza moje uczucia religijne - podkreśla nasz rozmówca.

 Policja po rozpatrzeniu sprawy odmówiła wszczęcia dochodzenia. W uzasadnieniu czytamy, że banery znajdowały się w miejscu, które nie było przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych i nie zawierały treści o charakterze religijnym.

Prokurator z kolei uznał, że nie zostały wyczerpane znamiona czynu zabronionego, bo organizatorzy wystawy nie mieli zamiaru urazić niczyich uczuć religijnych.

 - Odwołałem się od tej decyzji, ponieważ nie zgadzam się z interpretacją policji i prokuratury. Fakt, że ekspozycja nie była w środku świątyni, nie oznacza, że nie jest to miejsce do wykonywania kultu. Przy pomniku często widzę modlących się wiernych i palące się świece - podsumowuje Michał Jurek.

Teraz decyzja o wszczęciu dochodzenia zależy od sądu.

Organizator ukarany

Na policję wpłynęło kilka zawiadomień o naruszeniu przestrzeni publicznej przez organizatora wystawy. Policja uznała, że wywieszając zdjęcia płodów po aborcji naruszył art. 141 kodeksu wykroczeń i skierowała sprawę do sądu. - Sąd uznał organizatora za winnego i nałożył na niego karę grzywny w wysokości 300 zł - informuje Anna Oleniacz, rzecznik sanockiej policji.

Będzie odwołanie

Adam Kulpiński, organizator wystawy, nie zgodził się z wyrokiem i się od niego odwołał. - Zostałem skazany wyrokiem nakazowym, czyli bez rozprawy, nie miałem więc jak się bronić - powiedział nam Kulpiński.

Dodał, że wyroki nakazowe zapadały już w sprawach związanych z wystawą już kilkadziesiąt razy. - Zawsze się odwoływaliśmy i sądy zawsze przyznawały nam rację, uniewinniając obwinionych - powiedział.

- Sąd wydał wyrok bez zapoznania się z materiałami dowodowymi i nie miał możliwości skonfrontowania wersji wydarzeń. Nie uważam, aby wystawa była nieprzyzwoita. Owszem, przyjemna nie jest, ale pokazuje prawdę o aborcji. Przekaz nie jest prosty i może budzić wstręt, ale taka właśnie jest aborcja - wstrętna. Te zdjęcia mają skłonić do refleksji  - uważa organizator.

Finał w sądzie

Innego zdania jest Michał Jurek, jedna z osób, które uczestniczyły w ściągnięciu banerów.

- W moim odczuciu krwawe banery wywieszone przed wejściem do kościoła powodowały zgorszenie w miejscu publicznym - mówi.

- Mamy już potwierdzenie, że policja i sąd uznały, że doszło do naruszenia kodeksu wykroczeń. Jednak dla mnie bulwersująca jest nie tylko treść banerów, ale przede wszystkim miejsce ich ekspozycji, czyli wejście do kościoła. Dlatego oczekuję, że sprawa, w której zresztą występuję jako pokrzywdzony, da odpowiedź na pytania o naruszone uczucia religijne wielu z nas, a sąd nakaże organom ścigania podjęcie dochodzenia i należyte wyjaśnienie sprawy - mówi Michał Jurek.

Posiedzenie w tej sprawie odbędzie się w piątek (5 października) w Sądzie Rejonowym w Sanoku.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE