Brexit stał się faktem. Koniec sagi trwającej blisko cztery lata

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości 31 stycznia, w piątek Wielka Brytania opuściła Unię Europejską. Chciałoby się powiedzieć: w końcu!

Jakkolwiek to brzmi z Waszej perspektywy, czytających ten artykuł to życie w kraju, który z Brexitu zrobił najważniejszy temat od blisko czterech lat i nic innego w zasadzie się nie liczy jest na dłuższą metę trudne i irytujące. Ileż mogą trwać te żenujące przepychanki, jak długo ludzie mają być trzymani w niepewności. Jeśli widać byłoby szczere starania rządu Konserwatystów najpierw Theresa May, potem Borisa Johnsona można byłoby wykazać większą dozę cierpliwości i zrozumienia.

Theresa May, która nota bene była za pozostaniem w Unii, nie potrafiła jasno i wyraźnie zaprezentować opinii publicznej stanowiska swojego rządu.
Pewnie w dużej mierze dlatego, że w kampanii referendalnej wspierała "remain" - pozostanie w strukturach UE.
Fakt, ze Conservatives to jej powierzyli sterowanie rządem było głębokim nieporozumieniem. Jeśli to było nieporozumienie, to nie wydaje mi się, by można było znaleźć adekwatne słowa, które mogłyby określić działania nowego premiera, Borisa Johnsona. Człowiek, który "naginał" fakty od samego początku, dla potrzeb zdobycia większej ilości głosów imał się każdego możliwego fortelu.

W kampanii referendalnej u boku Gove i Farage zapewniał, że £ 350 mln tygodniowo trafiać może do Narodowego Funduszu Zdrowia (NHS - National Health Service), zamiast do Brukseli. Było to oczywiście przekłamanie ogromnego kalibru. Premier Wielkiej Brytanii jest jak Pinokio, z tym tylko zastrzeżeniem, że jego nos niedługo będzie tak długi, że aż ciężki do utrzymania. Głównym tematem, który zdecydował o wynikach referendum był napływ imigrantów z naszej części Europy, głównie z Polski. Na tej płaszczyźnie Johnson i Farage przekonali Brytyjczyków, szczególnie tych z małych miast, z północy i miejsc, w których mieszka sporo imigrantów. Johnson kłamał i kłamie dalej. Począwszy od referendum unijnego i "czerwonego autobusu", ustalenia z Trumpem dotyczące leków z USA, poprzez rzekome wprowadzenie systemu punktowego dotyczącego imigracji. Najpierw dla potrzeb referendum unijnego, a ostatnio, by wygrać Conservatives grudniowe wybory parlamentarne. Cel osiągnięty - można spocząć na laurach. Jedenaście miesięcy okresu przejściowego, zobaczymy w jakiej Wielkiej Brytanii obudzimy się 1 stycznia 2021 roku.

Z perspektywy Polaków mieszkających na Wyspach najistotniejsze są kwestie związane ze swobodnym przepływem ludzi. Rodacy obawiają się, że ich prawa mogą zostać uszczuplone. Takie myślenie według mnie jest pozbawione logicznych podstaw. Przytoczyć warto chociażby fakt, że ponad 400 tysięcy Brytyjczyków mieszka w Hiszpanii i Unia Europejska nie pozwoli na to, by rząd brytyjski mógł cokolwiek negatywnego przedsięwziąć wobec obywateli UE mieszkających nad Tamizą. Z drugiej jednak strony Polacy bardzo ostrożnie, z dystansem i z obawą podchodzą do ewentualnych problemów związanych
z wyjściem Wielkiej Brytanii ze struktur europejskich. Czują, że ich status jest poważnie zagrożony. Stąd bardzo wielu rodaków wraca do Polski, choć ta nie jest "krainą mlekiem i miodem płynącą". Znam bardzo wielu Polaków, głównie z Podkarpacia, którzy wrócili nad Wisłę podając jako decydujący czynnik niepewność co do swego statusu na Wyspach.

Firmy polskie, które eksportują towary do Anglii, czy też firmy przewozowe również są nieco zaniepokojone. Istnieją przesłanki, które pokazują, że drastycznie wzrosną koszty przewozu towarów do UK. Oczywiście wiele z takich firm działa na Podkarpaciu. Jednak zanim będziemy zbyt daleko wybiegać myślami w przyszłość, należy przyjrzeć się negocjacjom, które odbywać się będą między Johnsonem i Brukselą przez cały 2020 rok. 
Ciężko dziś wyrokować jak się zakończą i "konia z rzędem" temu, kto prawidłowo oceni ich przebieg i efekt końcowy.

Dziś wiemy, że skończyła się opera mydlana pod tytułem "Brexit". Z mojej perspektywy, Polaka mieszkającego piętnasty rok na Wyspach, to swego rodzaju ulga. A Brytyjczycy często mówią: "zwrócone nam zostało nasze państwo". Szkoda czasu, by takie stwierdzenie komentować.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE