Podczas ostatniej sesji Rady Powiatu Sanockiego radny Tomasz Gankiewicz zapytał obecnego na Sali Herbowej Henryka Przybycienia, dyrektora SP ZOZ w Sanoku, o dalsze losy placówki.
- Po objęciu przeze mnie stanowiska dyrektora podjąłem próbę utrzymania oddziałów - tłumaczył Przybycień. - Skompletowałem zespół lekarski, niestety gdy przyszło do uzgadniania warunków zatrudnienia, część lekarzy oświadczyła mi, że chce zmniejszenia wymiaru etatu lub że nie jest zainteresowana dalszym pełnieniem dyżurów.
Dyrektor Przybycień wyjaśnił, że losy porodówki i tak stałyby pod znakiem zapytania, ponieważ w ostatnich latach liczba porodów systematycznie malała.
- Szpitale, w których jest poniżej 400 urodzeń rocznie, nie powinny posiadać oddziałów położniczych, tym bardziej, jeśli w promilu 40 kilometrów znajduje się inny szpital zapewniający opiekę rodzącym - mówił. - Analizując liczbę porodów, od 2005 roku były 794 urodzenia, w latach następnych: 840, 815, 793, 809, 751, 618, 629, 619. W roku 2014 odnotowaliśmy jedynie 478 urodzeń, a rok później 488. Zbliżamy się więc do minimalnego kryterium, dlatego warto zastanowić się, czy istnieją obecnie rzeczywiste potrzeby zdrowotne, aby wydatkować pieniądze na funkcjonowanie porodówki.
Henryk Przybycień zaznaczył, że oprócz problemów kadrowych, dużym utrudnieniem jest ograniczenie, które uniemożliwia szpitalom powiatowym prowadzenie tzw. ciąży patologicznej, w tym też ciąży bliźniaczej.
- Lekarze wybierają szpitale, w których mogą wykorzystać zdobytą wiedzę medyczną i rozwijać się zawodowo – tłumaczył. - Rozumiem presję społeczną i oczekiwania mieszkańców powiatu sanockiego, jednak patrząc pod względem stricte merytorycznym, bezpieczeństwa oraz zapewnienia jakości, na dzień dzisiejszy nie ma potrzeby przywrócenia oddziału położniczego w naszym szpitalu.
Radna Alicja Wosik nie zgodziła się z dyrektorem.
- Każda kobieta czułaby się bezpieczniej, gdyby mogła rodzić u siebie, a nie w pobliskich szpitalach – mówiła. - Sztuka zarządzania placówką polega na zrównoważeniu oddziałów dochodowych i deficytowych. Uważam, że oddziały te powinny istnieć, choć zdaję sobie sprawę, że przy braku kadry lekarskiej i pielęgniarskiej jest to bardzo trudne zadanie.
Radna Wosik dopytywała również o możliwość przeniesienia w przyszłości przychodni specjalistycznej z ulicy Lipińskiego w Sanoku do głównego kompleksu szpitala ze względu na wysokie koszty.
Dyrektor Przybycień zapewnił, że rozważa taką opcję.
- Problemem jest nie tylko kwestia przemieszczania się personelu medycznego i pacjentów, ale także trudności finansowe, kłopoty z dostępem do specjalistów i laboratorium - wyliczał. - Część aparatury medycznej musimy teraz dublować, ponieważ specjalistyczny sprzęt musi być dostępny zarówno w przychodni, jak i w szpitalu. Do tego dochodzą jeszcze problemy administracyjne - zaznaczył.
Jako złoty środek Henryk Przybycień proponuje nowy budynek, który łączyłby główny budynek szpitala z administracją i z oddziałem neurologicznym. Miejsca po oddziale pulmonologicznym i zakaźnym, zdaniem dyrektora, powinny być przeznaczone na przychodnie.